13:25
18/8/2017

Nie istnieje. Są pewne namiastki, ale jak pokazały ostatnie wydarzenia w Suszku, nie działają sprawnie, z wielu powodów. Ponieważ w ostatnich dniach nasza redakcja otrzymywała wiele zapytań co do technicznych aspektów działania takiego systemu, postanowiliśmy przeanalizować to co jest i pokazać, co można by, a nawet należałoby zrobić lepiej.

Stan obecny — organizacja

W Polsce na terenie województw i powiatów istnieją Zespoły Zarządzania Kryzysowego (ZZK). Istnieje też Rządowe Centrum Bezpieczeństwa koordynujące działania. Co ciekawe, na terenie gmin nie ma prawnego wymogu tworzenia centrum ZZK. Co robią ZZK? Otrzymują komunikaty (np. od IMGW) i kierują je do “odpowiednich miejsc”, cokolwiek to znaczy. Komunikaty wyglądają tak:

Jak są przekazywane? Różnie — głównie telefonicznie, SMS-ami, e-mailami. Problemy pojawiają się, kiedy odbiorcy nie znajdują się w zasięgu internetu czy sieci telefonii komórkowej, tak jak było to z wspomnianym wyżej obozem harcerskim w Suszku.

Technicznie Polska nie jest gotowa…

Jak można wywnioskować po powyższym, przeciętny Kowalski znajdujący się na terenie, który zaraz ma zostać dotknięty np. przez trąbę powietrzną może się o tym nie dowiedzieć. I zostawmy przyczyny typu niekompetencja urzędników, którzy przez swoje niedbalstwo, brak wiedzy czy naiwność mogą nie zrozumieć w pełni lub nie przesłać dalej komunikatu z ostrzeżeniem.

Na dzień dzisiejszy bowiem, komunikat z ostrzeżeniem, nawet jeśli zostanie nadany, do Kowalskiego nie dotrze, jeśli Kowalski sam nie postara się, aby trzymać rękę na pulsie.

Ty się postarałeś? Jesteś już zapisany do takiego systemu i otrzymujesz z niego komunikaty? Tak, w Polsce trzeba najpierw samodzielnie znaleźć odpowiednią listę dystrybucyjną dla danego obszaru, a następnie zapisać się do niej podając numer telefonu. I potem liczyć na to, że SMS z powiadomieniem dotrze… że “będzie się w zasięgu”.

Utrzymywanie list informacyjnych i rozsyłka komunikatów przez SMS to autorskie projekty poszczególnych urzędów. To oznacza, że jedne miast mają takie systemy, a inne nie. Przykładowo, Poznań, Zabierzów, Wieliczka takie systemy mają:

Tak to wygląda na telefonie (fot. Mateusz Kaczmarek):

Niestety, systemy te bazują na prywatnej platformie firmy SISMS, która pewnie swoje kosztuje. Warto dodać, że SIMS udostępnia też aplikację mobilną o nazwie “Blisko“, pozwalającą w danym mieście zapisać się na różne typy komunikatów. Przykładowo, te dla Krakowa są uroczo ubogie:

To pokazuje, że aplikacja nie jest traktowana poważnie przez “źródła” ostrzeżeń i nie ma większego powszechnego zastosowania, co przekreśla sens jej stosowania. I dobrze, bo taki system ostrzeganie nie powinien się znajdować w rękach prywatnych, nie mówiąc już o tym, że powinien być spójny. A przecież istnieje rządowa aplikacja mobilna ostrzegająca o zagrożeniach, RSO, i niektóre miasta, jak np. Katowice, odsyłają właśnie do niej.

RSO — rządowa aplikacja ostrzegająca przed zagrożeniami

Niestety, działa ona tak samo dobrze jak strona Ministerstwa Cyfryzacji, która jest jej poświęcona. Oto jak wygląda ta strona:

Prawda, że jest bogata w informacje? No wiec wyręczymy Ministerstwo Cyfryzacji i napiszemy, że RSO ostrzega użytkowników o różnych problemach wyłącznie za pomocą Push Notifications, choć w opisie aplikacja wspomina też o SMS-ach (ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?):

A więc do bycia informowanym o zagrożeniach potrzeba:

  • mieć telefon, ale nie byle jaki, tylko taki, który jest iPhonem albo działa pod kontrolą systemów Android lub Windows Phone
  • mieć dostęp internetu
  • ściągnąć aplikację
  • liczyć na bycie w zasięgu przed wystąpieniem zdarzenia

Co gorsza, RSO wysyła komunikaty dla danego województwa. I niestety wybrać można tylko województwo, a nie miasto. Dzięki temu aplikacja staje się mocno denerwująca. Przykładowo, osoby z Krakowa otrzymają masę zbędnych informacji na temat obszaru całego województwa, a nie tylko miasta. Oto przykład jednego z ostrzeżeń dla dolnośląskiego:

W RSO nie da się też wyłączyć tylko komunikatów o problemach na drodze. A te są zupełnie bezsensowne. Przychodzą z opóźnieniem i zdecydowanie szybciej informacje na temat zdarzeń drogowych przekaże nam nasza nawigacja samochodowa — na niej od razu widać korki, a na niektórych także wypadki — choć kierowcy nie interesuje przecież powód korka, a sama informacja o spowolnieniu, by możliwie szybko objechać dany zator.

Oczywiście dobrze, że taka aplikacja jak RSO została w ogóle stworzona. Ale jej obecne wykonanie jest bardzo słabe, żeby nie powiedzieć fatalne. Aplikacja, skoro już wymaga smartfona, powinna być “smart“. Powinna korzystać z lokalizacji użytkownika i pokazywać mu ostrzeżenia dotyczące obszaru na którym się znajduje. Ale mniejszego niż województwo. Wspomniane wcześniek zadarzenia drogowe czy burze na obrzeżach województwa nie będą interesowały kogoś, kto mieszka na drugim końcu województwa… A im więcej takich nieinteresujących powiadomień dostanie, tym bardziej przestanie zwracać uwagę na na ostrzeżenia.

Warto może przy okazji pokazać, jak do takiego zarządzania kryzysami podchodzi Facebook. Zróbmy to na przykładzie wczorajszych zamachów terrorystycznych w Hiszpanii. Facebook ujawnia, kto z naszych znajomych był w “strefie zero” i czy oznaczył się po zamachu jako “bezpieczny”:

Można też znajomych o to podpytać:

Facebook pozwala też poszkodowanym poprosić o pomoc i tym, którzy pomocy mogą udzielić, ogłosić to potrzebujacym:

I to tylko część z tego, czym aplikacja RSO mogłaby i powinna się stać…

Podsumowując, aby obecnie w Polsce otrzymywać informacje o zagrożeniach, trzeba samemu o to zadbać. Albo znaleźć odpowiednie listy na stronach urzędów, albo ściągnąć i skonfigurować aplikację RSO. Większość obywateli w ogóle nie wie o istnieniu tych możliwości. To duży problem, bo w czasie zagrożenia nie otrzymają żadnych informacji. W Polsce nie istnieje bowiem nic na kształt japońskiego czy amerykańskiego zintegrowanego systemu powiadamiania o zagrożeniach, które starają się dotrzeć do wszystkich obywateli, niezależnie od tego, czy gdzieś się wcześniej zgłosili i czy coś wcześniej zainstalowali na swoich telefonach. I tak to powinno działać.

Dlaczego to tak dobrze działa w USA?

W skład amerykańskiego systemu ostrzegania o zagrożeniach wchodzą m.in. systemy EAS i WEA, którymi objęte są telefony komórkowe, radioodbiorniki AM/FM, telewizja naziemna i kablowa, satelitarna i cyfrowa a także szereg innych środków komunikacji, również prywatnych jak np. Sirius — usługa płatnego radia, a także syreny alarmowe.

System opiera się na ustandaryzowanym protokole i wymogach prawnych, które nakładają obowiązek na wszystkich nadawców, aby w swoją infrastrukturę wpięli odpowiednie urządzenia, które w razie potrzeby wkomponują w nadawany sygnał odpowiedni komunikat z ostrzeżeniem. Na telewizorze wygląda on tak:

Tutaj znajdziecie więcej przykładów. Z kolei radio samo “przełączy się” z aktualnego programu na komunikat alarmowy (jeśli macie włączone w samochodzie opcję TA, czyli informowanie o Traffic Announcements, to wiecie jak to działa). Smartfony otrzymują takie komunikaty, w oparciu o wbudowaną w nie specjalną opcję — pytanie czy z tej technologii mogliby też skorzystać polscy operatorzy? Na marginesie, starsze telefony też otrzymują ostrzeżenia — system ma być maksymalnie kompatybilny. Te ostrzeżenia wyglądają tak:

W USA system działa od 1997 roku i jak widać maksymalizuje sposób dotarcia do obywateli. Korzysta z każdego dostępnego sposobu komunikacji masowej.

Dlaczego w Polsce nie korzysta się z SMS-ów?

Ciężko powiedzieć. Wczoraj posłowie opozycji pytali, dlaczego rząd nie użył “narzędzi RSO”, “komunikatów w telewizji” i właśnie “SMS-ów” do ostrzeżenia ludności:

Ten fragment z SMS-ami jest bardzo ciekawy. Nie znamy bowiem nikogo, kto kiedykolwiek otrzymałby taki ostrzegawczy SMS, sam z siebie, tj. bez zapisywania się na jakiekolwiek listy u wojewodów, po prostu będąc na danym obszarze.

Okazuje się jednak, że w 2015 roku UKE informowało, że komunikaty Regionalnego Systemu Ostrzegania (RSO) będą rozsyłane na telefony komórkowe znajdujące się na danym obszarze za pomocą SMS-ów ze względu na podpisaną umowę z operatorami:

Dzięki umowie zawartej z czterema operatorami telefonii komórkowej – firmami Orange, Plus, T-Mobile i Play – w sytuacji zagrażającej naszemu życiu lub zdrowiu otrzymamy wiadomość sms na telefon komórkowy. Opcja sms-owa została jednak zarezerwowana wyłącznie na naprawdę istotne ostrzeżenia. Sms-y otrzymywać będą wszyscy posiadacze telefonów komórkowych w danym województwie o ile nie zablokują tej funkcji” – powiedział Andrzej Halicki, minister administracji i cyfryzacji.

Chyba nigdy nie skorzystano z takiej możliwości. Wiceminister Zieliński na wczorajszej konferencji powiedział:

z przyczyn także technicznych do dzisiaj takie profilowanie komunikatów dla poszczególnych regionów, województw czy gmin nie jest możliwe.

Co oczywiście jest bzdurą. Abstrahując od tego, że działa to w USA, to takie profilowanie komunikatów dla poszczególnych regionów już jest robione przez jednego z operatorów GSM, jak możemy wyczytać z dyskusji na profilu facebookowym Pani Minister Anny Streżyńskiej:

Powtórzmy — operatorzy mają techniczną możliwość wyselekcjonowania osób (a raczej ich telefonów) znajdujących się na danym obszarze i mogą im w razie potrzeby wysłać wiadomość SMS. I jak widać powyżej, w celu ochrony swoich interesów, jeden z operatorów bardzo sprytnie już to robi. O jakich więc problemach technicznych mówił wiceminister Zieliński? I dlaczego przeczył sam sobie? Przecież strona jego ministerstwa twierdzi, że RSO w oparciu o SMS działa już od 2015 roku. W dodatku to samo twierdzi komunikat w aplikacji RSO. Niby więc SMS-y są, ale ich nie ma, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji twierdzi że są, ale wiceminister Spraw Wewnętrznych i Administracji mówi, że nie ma. Kuriozalna sytuacja!

Jak informuje nas jeden z pracowników polskiego telekomu:

Operatorzy nie mają delegacji prawnej do wysyłania takich komunikatów ponieważ NIE WOLNO nam bez zgody abonenta przetwarzać informacji o lokalizacji w celu wysyłki smsów nawet o treści alarmowej. Sprawa była znana ministrowi Halickiemu i mieli wprowadzić stosowne zmiany ale jak zawsze się nie udało. Obecny rząd też powinien być świadom konieczności zmian prawnych. Operatorzy są też przygotowani (przynajmniej powinni) do wysyłki smsów alarmowych na terenie województw ale nie mniejszych. (…) UE przygotowywała własny standard takich wiadomości ale od wielu lat nie udaje się uzgodnić zasad działania systemu powiadamiania alarmowego głównie dlatego że Holandia i Anglia przyjęły różne standardy.

Podsumowując, w Polsce brakuje zarówno odpowiednich nakazów prawnych (np. aby obozy harcerskie na terytoriach bez zasięgu GSM obowiązkowo posiadały radiostację) jak również odpowiednich środków technicznych, tj. całościowego (różne metody komunikacji), powszechnego (dostępnego bez konieczności zapisu) systemu informowania o zagrożeniach. Póki co, musicie dbać siebie sami.

MSWiA wydało 18 sierpnia oświadczenie, w którym stwierdzono, że “W 2015 r. jako ówczesny szef resortu [Halicki] administracji i cyfryzacji nigdy nie podpisał umowy z operatorami, a jedynie list intencyjny.” i dlatego system w ogóle nie funkcjonuje w oparciu o SMS-y (wbrew temu co twierdzi sama aplikacja i strony ministerstwa, które przytoczyliśmy powyżej).

Chciałbym być informowany o zagrożeniach — co robić, jak żyć?

Musisz wziąć sprawy swoje ręce. Sprawdź czy na stronie Twojego urzędu miasta lub gminy istnieje lista informująca o zagrożeniach przez SMS. Jeśli jest, zapisz się, dostosowując obszar powiadomień i ich typy. I trzymaj kciuki za Twoich urzędników. Żeby nie zaspali, nie zignorowali, nie wzięli urlopu właśnie wtedy, kiedy coś będzie się działo. I za siebie też trzymaj kciuki, żeby Ci “zasięg nie uciekł”.

Jeśli Twoje miasto lub gmina nie posiada takiej listy powiadamiającej, pobierz aplikację RSO (na iPhona i Androida). I męcz się z nią, odsiewając komunikaty, które mogą być dla Ciebie istotne obszarowo, od tych, które dotyczą całych województw.

Na Androida i Windows Phone (ale nie na iPhona) jest także dostępna aplikacja Monitorburz.pl, a ostrzeżenia pogodowe można również sprawdzać na bieżąco w serwisie meteoalarm.eu:

Ciekawym projektem jest również Krajowa Mapa Zagrożeń Bezpieczeństwa utrzymywana przez policję, dzięki której można zorientować się, jakie incydenty mają miejsce na terenie naszego miasta i które dzielnice są “bezpieczniejsze”. Można filtrować po obszarze, dacie i zdarzeniach. Wygląda jednak na to, że dane są tam wprowadzane przez obywateli, a nie dyspozytorów:

Dobrym pomysłem jest też zasubskrybowanie kont na Twitterze/Facebooku lokalnej policji czy innych służb (te oczywiście musisz znaleźć sobie na własną rękę). I wykuj na blaszkę ten diagramu:

A najlepiej, to oczywiście bądź zawsze przygotowany na najgorsze. Zapas wody i jedzenia dla siebie i rodziny masz? Agregacik jest? Gotówka odłożona (nie karta bankomatowa)? Krótkofalówka lub radiostacja przygotowana (ręczne CB nie jest drogie i działa na baterie)? Samochód, a lepiej motocykl zawsze zatankowany? Broń? Jeśli tak, to jesteś nieźle przygotowany do przetrwania lub ucieczki. Jeśli nie wiesz, dlaczego te rzeczy są ważne, polecamy lekturę bloga kolegów z domowy-survival.pl, a sami proponujemy Ci drobny eksperyment — spróbuj przeżyć 2 dni, bez robienia jakichkolwiek zakupów, bez prądu i wody. Udało się? Jeśli wymiękłeś, to już wiesz, dlaczego to takie ważne, być przygotowanym…

PS. A wiesz gdzie jest najbliższy Twojej okolicy schron …i kto ma do niego klucz?


Aktualizacja 21.08.2017, 08:25
Artykuł został uzupełniony o oświadczenie MSWiA z dn. 18 sierpnia 2017 w sprawie SMS-ów w ramach RSO.


Dowiedz się, jak zabezpieczyć swoje dane i pieniądze przed cyberprzestępcami. Wpadnij na nasz kultowy ~3 godzinny wykład pt. "Jak nie dać się zhackować?" i poznaj kilkadziesiąt praktycznych i przede wszystkim prostych do zastosowania porad, które skutecznie podniosą Twoje bezpieczeństwo i pomogą ochronić przed atakami Twoich najbliższych. Uczestnicy tego wykładu oceniają go na: 9,34/10!

Na ten wykład powinien przyjść każdy, kto korzysta z internetu na smartfonie lub komputerze, prywatnie albo służbowo. Wykład prowadzimy prostym językiem, wiec zrozumie go każdy, także osoby spoza branży IT. Dlatego na wykład możesz spokojnie przyjść ze swoimi rodzicami lub mniej technicznymih znajomych. W najbliższych tygodniach będziemy w poniższych miastach:

Zobacz pełen opis wykładu klikając tutaj lub kup bilet na wykład klikając tu.

75 komentarzy

Dodaj komentarz
  1. Technika jest do przeskoczenia mentalność nie.
    Nikt w tym IMG nie wie czy i gdzie pojawi się burza na 24 godziny przed jej pojawieniem. Mogą jedynie znać w przybliżeniu potencjalne miejsca o sprzyjających warunkach. Sprawdzalność jak w rzucie kostką 1/6. Za to kiedy burza idzie frontem szerokości 300 km znad Czech w naszym kierunku, doskonale wiadomo jaki ma zasięg, gdzie będzie za 2 godziny, jak silne towarzyszą jej wiatry .. . Wiedzą że nie wydali ostrzeżeń ale nic z tym nie robią. Nie wiem czy wtedy już wszyscy są w domu czy wstydzą się ostrzegać w południe skoro rano nie ostrzegali?

    • Korzystam ponad rok z aplikacji na Androida ostrzegator (albo o!strzegator) (komunikaty.info.pl), przez którą dostaję regularnie komunikaty ostrzegawcze IMGW. Są moim zdaniem bardzo dokładne, m.in. podają rodzaj (silne opady deszczu, grad) i stopień zagrożenia (1-3). Więc DA SIĘ i IMGW to robi.
      Komunikaty tej firmy są lokalizowane; np. aktualnie przebywam na wczasach, więc dostaję komunikaty IMGW dotyczące zachodniopomorskiego i mego miejsca zamieszkania.
      W miejscu zamieszkania dostaję też. np. komunikaty wodociągów.

      NB. Dziwne, że Niebezpiecznik nie wspomniał o tym serwisie, bo firma jest z Krakowa…

  2. Ostatnio o 3 rano obudziła mnie syrena alarmowa. Zadzwoniłem więc na 112 żeby się dowiedzieć czy chować się do piwnicy czy już i tak za późno i zaraz zmiecie mnie bomba atomowa. Niestety pani operator powiedziała że nie wie czemu syrena wyje i jak nic nie zgłaszam to do widzenia.

    • https://niebezpiecznik.pl/post/ktos-zhackowal-156-miejskich-syren-alarmowych/

      I właśnie dlatego potrzebny jest spójny system. Słyszysz syrenę — sprawdzasz w aplikacji, o co chodzi, a nie blokujesz numer alarmowy, jak 100 innych “zaniepokojonych”. Taki DDoS na służby po nie do końca zrozumiałym sygnale alarmowym to powszechny problem i zagrożenie dla ludzi, którzy naprawdę potrzebują pomocy.

    • Swego czasu szedłem sobie z domciu do przystanku. Stolica, piękne bezchmurne przedpołudnie (jak w Hiroshimie – nuki dają najlepszy efekt przy ładnej pogodzie) i nagle zaczynają wyć syreny. Słucham co to i oblałem się zimnym potem – alarm powietrzny. Więc zawrotka i pędem do domu mając z tyłu głowy, że pocisk manewrujący z Kaliningradu leci do Warszawy raptem kilka minut. Czyli jak słyszysz syreny to w zasadzie jesteś już dwie ćwierci od śmierci (to nie jest już czas na dzwonienie pod 112 tylko na szukanie jakiegokolwiek schronienia). W trakcie biegu wbijam na Google i wklepuję “test systemu alarmowego warszawa”. OK, to test. Za chwilę dzwoni żona i zaraz później siostra. Uspokajam je. I refleksja – zaraz, nikt z ludzi na ulicy nie wydawał się zaniepokojony, że syreny wyją, wszyscy wiedzieli, że to test, czy…? Podchodzę do pani spokojnie siedzącej w parku, pytam czy wie co oznaczały te syreny? Nie wiedziała. Kolejny spacerowicz, kolejny pan, kolejna pani. Nikt nie miał zielonego pojęcia co oznaczały te sygnały! Starszy pan na przystanku skwitował, że nawet jakby wiedział to i tak nie ma pojęcia dokąd mógłby uciekać. Co jest absolutną prawdą, nie ma gdzie uciekać bo nie ma schronów, a te które są nie pomieszczą więcej niż 2% populacji.

    • jesli wkurzala ciebie ta syrena to zawsze mozna sprobowac wylaczyc, w koncu to falszywy alarm na pewno byl :)

      https://github.com/sq5bpf/multimon-ng-stqc/blob/master/README_STQC
      https://github.com/sq5bpf/multimon-ng-stqc
      https://github.com/sq5bpf/multimon-ng-stqc/blob/master/stqc2.sh :)

      polecam opis protokolu. dziala to tak wszedzie oprocz duzych miast

    • To masz szczęście, że w ogóle słyszałeś – te testy syren u mnie z mieszkania słabo słychać. I mieszkam w dużym mieście wojewódzkim…

  3. Ja dostaje takie SMSy, a nigdzie się nie zapisywałem, jedyny problem jest w tym, że przychodzą na karte SIM na którym mam internet więc muszę wejść do panelu admina routera aby go przeczytać jednak nie zmienia to faktu, że przychodzą i wszyscy w sieci (jakby znali login i hasło) mogą tego SMS’a przeczytać ;-)

    Nie pamiętam od jak dawna te SMSy mi przychodzą ale już od dłuższego czasu.

    • Które? Te od operatora o burzy i prośbie o wyłączenie urządzenia?

  4. RSO dobrze działało na początku. Z czasem wyleciało z naszych (w domu) telefonów, ponieważ serwowało informacyjne bzdury, komunikaty potrafiły przychodzić z opóźnieniem (albo wcale). Moje miasto w ramach PCZK, od 2006 roku korzysta z powiadomień SMS.

  5. Czy ktoś mi może powiedzieć dlaczego na stronie aplikacji RSO w sklepie Play link “Odwiedź witrynę programisty” przekierowuje na https://www.tvp.pl/o-tvp/kontakt ?

    • Aplikację mobilną RSO jak i stronę internetową (https://komunikaty.tvp.pl/) na zlecenie MSWiA stworzyło TVP.

  6. W takim Kępnie to dopiero mają zagwózdkę z RSO – jakie województwo wybrać by było ok?
    Pamiętam kiedyś (circa 20 lat temu) były popularne wiadomości sms Push (tzw kanały wiadomości) może to można byłoby wykorzystać?

  7. Pamiętam jak kilka lat temu próbowałem wspólnie z Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji zbudować jednolity system prawny i techniczny do ostrzeżeń meterologicznych oraz zagrożeń atakami terrorystycznymi. Chęci niby były, podobno środki również ale kompetencji zdecydowanie brak. Rok temu (niecały) spotkałem się z przedstawicielami Ministerstwa Cyfryzacji w tej sprawie. Na spotkaniu obecni byli przedstawiciele służb oraz MSWiA. Sęk w tym, że problem nie był po stronie możliwości – zarówno legislacyjnych bo te są idealne, technicznych – bo operatorzy oraz nadawcy tv i radiowi i tak mają wystawioną swoją infrastrukturę pod rozmaite przedsięwzięcia. Problem był personalny. Niektórym zwyczajnie nie chciało się tego zrobić; nie czuli tego (czytaj nie są na tyle kompetentni); konflikt polityczny wewnątrz rządu – Macierewicz mając dostęp do infrastruktury krytycznej nie chciał by Ministerstwo Cyfryzacji cokolwiek robiło, a Ministerstwo Cyfryzacji bez dostępu do tej infrastruktury gówno może. MON w ogóle nie był zainteresowany takimi pracami.. takich kwiatków w wielu innych obszarach mam więcej, jak np. nieudolność Exatela w zabezpieczeniu sieci urzędów centralnych i ośrodków rządowych (kłótnia ludzi z MON z niekompetentnymi osobami w Instytucjach + ograniczone możliwości ABW gdyż blokuje konkurencja w postaci SKW). Takie systemy mogłyby powstać spokojnie w ciągu 3-6 miesięcy w ograniczonym zakresie ale dajacym wystarczające bezpieczeństwo prewencyjne przed zagrożeniami naturalnymi i fizycznymi.

  8. ta Krajowa Mapa Zagrożeń Bezpieczeństwa to służy głównie społeczniakom do wskazywania miejsc gdzie ludzie zle parkuja na zbyt ciasnych osiedlach

    • Żeby jeszcze ktoś na to reagował…

  9. Polecam Bezpieczny Olsztyn – ukierunkowaną na bezpieczeństwo mieszkańców Olsztyna aplikację mobilną i portal o tej samej nazwie. Osiągalna w sklepach internetowych lub z poziomu portalu http://bezpieczny.olsztyn.eu/

  10. Skąd pochodzą dane o zgłoszeniach w Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa? Wyświetlane są tylko zgłoszenia od użytkowników? Czy może policja np. po wystawieniu mandatu za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym, wprowadza te dane również do systemu?

  11. http://kso.pl/
    Zna to ktoś?

  12. Proponuję zerknąć jak to działa w Japonii, bo oni moim zdaniem są w tym mistrzami świata – mają tyle różnych katastrof naturalnych, że po prostu nie mieli innego wyjścia jak zrobić to dobrze.

    System jest w znakomitej części automatyczny – nie ma nikogo, kto podejmuje decyzję o nadaniu ostrzeżenia, bo w przypadku często występujących tam np. trzęsień ziemi, tsunami, czy wybuchów wulkanów, zwykle nie ma czasu na łańcuch decyzyjny, czy wojewodę, co obudzi się w środku nocy i zrobi co trzeba. Szybkie musi być automatyczne! Po tym jak czujniki wykryją np. trzęsienie ziemi o amplitudzie silniejszej niż 4 wg japońskiej skali, komputery przeliczają przybliżony zasięg i skalę żywiołu i automatycznie ogłaszają alarm. Jak trzęsienie jest słabe, obliczają to i ignorują. Jak jest na wybrzeżu, obliczają możliwość i wysokość tsunami i informują. System jest podpięty pod tv, radia, internet, komórki i wiele innych kanałów – trudno to przeoczyć, to pojawia się dosłownie wszędzie, gdzie się nie spojrzy. Poza informowaniem system też zatrzymuje szybkie pociągi, windy w wieżowcach, wyłącza zasilanie elektryczne i gaz, wyłącza reaktory jądrowe, uruchamia syreny alarmowe itp. itd. – naprawdę sporo rzeczy jest pod to podłączone (co należy też traktować jako zagrożenie-to ogromne możliwości dla hakerów).

    Muszę powiedzieć, że system działa, co miałem okazję osobiście doświadczyć (przeżyłem tam huragan, bardzo małe tsunami, o którym raczej informowano, że niegroźne niż, żeby uciekać). Więcej informacji o Emergency Warning System tutaj:
    http://www.jma.go.jp/jma/en/Emergency_Warning/ew_index.html

    • Daleko nie szukać, będąc w Wilnie dostałem komunikat alarmowy co wprawiło mnie w niemałe osłupienie bo telefon zaczął wydawać dziwne dźwięki :-)

    • Działa rewelacyjnie, to fakt. Jakiś czas temu niemalże wszyscy w Tokyo dostali zawału, jak przyszło powiadomienie o trzęsieniu w skali M9.0 (japońskiej 7) czyli koniec świata na obszarze całego Kanto. Okazało się, że w jeden z czujników uderzył piorun i tak powstało wielkie trzęsienie, którego nie było.

      https://www.japantimes.co.jp/wp-content/uploads/2016/08/storify-fake-quake.jpg

      Pozdrawiam z Tokyo.

  13. A czego oczekiwalibyście? Mieliśmy już ministra zacofania Boniego, który cyfry chyba widział ostatnio w szkolnym dzienniczku, a teraz mamy bandę starych ramoli i niekompetentnych obszczymurków. A jak system ostrzegania nam unia zaserwuje, to powiadomienia będą docierały po 7 dniowej procedurze ratyfikacji przez 2/3 państw członkowskich. Ani prywatna firma tego nie zrobi, ani tym bardziej urzędnicy – po prostu należymy do kręgu kulturowego bylejakości i partaniny.

    A ta policyjna mapa to nie wiem, czy kpina czy kompromitacja – brak danych na temat kradzieży, włamań, pobić i innych poważniejszych przestępstw.

    • Dokładnie jak piszesz …. Przy skundlonej mentalności populacji ludzi i wszechwładzy tępych urzędasów(inteligentni też są … ale w mniejszości a że mamy demokrację to przegrywają) Sensowny System ostrzegania o zagrożeniach nigdy nie powstanie.

  14. Satelitarny system monitorowania zagrożeń pogodowych hula już od ładnych paru lat prowadzony przez EUMETSAT dla całej unii (korzystaja z niego rownież inne rkaje, np. ostatnio posiłkują się nim Indie by weryfikować zakres szkód suszy) https://www.meteoalarm.eu/?lang=po_PL – nie wiem tylko co stoi na przeszkodzie Unii żeby zbudowac do tego system powiadomieć push na telefony? Plus oczywiście telewizja i radio ale od czegoś trzeba zacząć. Wszystko wydaje sie byc rozproszone, przeinwestowane i przereklamowane – jak przeczytałem na stronie RSO że to ‘innowacyjny system’ to mnie szlag trafił.

    • Zerknij na poziom opoznien i precyzji w tym eurosystemie… No i porownaj ostrzezenia z rzeczywistoscia
      Ten system to jakas zenada

  15. A to co? Ja mam takie coś w Androidzie 7.0, telefon Lenovo P2: Ustawienia -> Zwykłe sieci i bezprzewodowe -> Więcej -> Komunikaty alarmowe

    https://imgur.com/a/smMDf

    • U mnie to samo było w LineageOS, ale wyłączyłem to cholerstwo bo na obszarze gdzie mieszkam jest to jakoś dziwnie skonfigurowane i np przy włączonej opcji “Pokazuj ekstremalne zagrożenia” co ok 24 godziny dostaje powiadomienie że jestem w pewnej gminie X w mieście Y.

  16. Robiliśmy kiedyś integrację systemu powiadamiania SMSowego o pewnych usługach zakładu budżetowego miasta i samo miasto zarekomendowało nam “super” partnera który właśnie wdrożył system powiadamiania o zagrożeniach via sms (w wielu miastach)- otóż ten magiczny system oparty był na bramce sms z kartami sim “no limit” i żeby nie wykryty był zautomatyzowany, który jest zabroniony, wysyłał smsy w interwałach czasowych, co przy zapisanych kilku tysiącach osób dawało wielogodzinne opóźnienie od startu kampanii… Bardzo przydatne zatem jest dostać 5 godzin później informację o zagrożeniu które np. miało już miejsce.
    Nie wybraliśmy takiego rozwiązania i zintegrowaliśmy się bezpośrednio z operatorem via webservices, ale przykre jest to że w wielu miastach taki system zrealizowano bo urzędnik jeden z drugim wywnioskowali że taniej wyjdzie na kartach i można odhaczyć że zrobione.

  17. Tym, którzy pytają o pogodę i chcą wiedzieć kiedy będzie padać polecam stronkę http://antistorm.eu/ Strona po założeniu na niej konta ma dodatkową opcję ustawienia swojej lokalizacji powiadomień push wysyłanych na urządzenie z androidem lub na email o nadchodzących opadach deszczu lub burzach do wyboru. Już mi nie raz uratowała tyłek przed zmoknięciem na rybach a także podpowiadała kiedy zawijać się do domu z rowerowego wypadu. :) Polecam i korzystam.

  18. Abstrahując od braku rządowego/centralnego rozwiązania powiadamiającego o pogodowych czy innych trudnościach, to prawie każda licząca się appka na Androida ma już takie alerty wbudowane, np. Today Weather (https://play.google.com/store/apps/details?id=mobi.lockdown.weather), której używam. Oczywiście to push, a nie SMS, ale takie czasy, że być poza zasięgiem oznacza nie istnieć…

  19. A hakerzy nie mogli by zrobic po prostu sieci mesh lora?
    zobaczcie gotenna com albo sunnet z kickstartera. Maly linux + jakis modul i juz.
    Ja bym dodal panel sloneczny lub wtyczke na 12V.

    Wiele osob by takie cos kupilo tylko po to by pomoc innym i miec awaryjny kontakt z rodzina. Wystarczy by dzialal na tym gnusocial lub mastodont i nic wiecej nie trzeba.

    • Przy okazji pozdrowienia od polskiego tłumacza Mastodonta ;)

    • moj telefon nie obsluguje lora (jeszcze o takim nie slyszalem).

      zalobbuj prosze jeszcze o raspberry pi + odbiornik dla kazdego chetnego (z funduszy publicznych oczywiscie)

  20. Jeśli chodzi o RSO to na terenie Gdańska non-stop tylko co chwila informują – i to zdupikowanymi wiadomościami – o wyłudzeniach “na policjanta” w województwie pomorskim.
    UM Gdańsk dodatkowo informuje poprzez aplikację “Blisko” od SISMS np. o zamknięciu Tunelu pod Martwą Wisłą.
    Komunikaty z RSO z województwa pomorskiego dostępne są również na stronie UW Pomorskie.
    Jeśli chodzi o Sopot to niby UM korzysta z systemu Blue Alert (od Blue Media) ale próźno znaleźć miejsce w którym można dokonać subskrypcji.

    Także wszystko jest rozdrobione. Extra.
    A niby RSO miało wszystko spiąć… Jak zwykle.

  21. Na iphone jest aplikacja np. burzowo.info

    Co do “zajawki” systemami z USA i np. Fbukowym “im safe” to przypomne ze bez zasiegu z GSMu i dodatkowo dostepu do internetu aplikacja jest warta tyle samo co wczorajsze kursy na gieldzie.

    W kontekscie ofiar na Pomorzu, istnienie RSO z prawdziwego zdarzenia nic by nie pomoglo. Zawiedli ludzie, koniec kropka.

    • Ale pomógłby przemyślany system. Obowiązek posiadania radiostacji w miejscach braku zasięgu i syreny alarmowe.

  22. W moim powiecie komunikaty wydaje portal ratowniczy Oswiecim112. W przypadku nadejścia dużej burzy na bieżąco dają komunikaty. Myślę że to mi wystarcZa i zawsze jestem gotowy.

  23. Nie podoba mi się część o urzędnikach, którzy mogą zaspać. Nigdy nie śpię kiedy śledzę zagrożenie, nawet na urlopie wydaję ostrzeżenia. W moim systemie sms mam zarejestrowanych 1500 abonentów. Nie wysyłam głupot i ogłoszeń bo ludzie tego nie lubią

    • Nie no Ty tak na serio? 24/7??
      paranoja!!!
      Cóż, ja ten problem rozwiązałem już dawno. W komórce apka od pogody i natychmiastowe pokazywanie ekstremalnych warunków. Proste szybkie i dokładne (lokalizacja!). Bez takich beznadziejnych systemów urzędniczych!

  24. Na https://burze.dzis.net/ można ustawić powiadomienia dla danego miejsca na e-mail lub SMS.

  25. Chcialem zainstalowac RSO z Google Play i…:

    “Aplikacja jest niezgodna ze wszystkimi Twoimi urządzeniami.” – “Aplikacji nie mozna zainstalowac na urzadzeniu w Twoim kraju”.

    Mam telefon z polska karta SIM, z polskiej dystrybucji, z polskim jezykiem. WTF?

  26. Mamy większe problemy – niż to. Po drodze kuleją inne systemy. Na końcu każde 5gr wraca jak co najmniej 1zl.

  27. Do mnie takie coś przychodzi (do firmy) emalją:
    https://www.docdroid.net/XHX6Yyf/20170818-ostrzezenie-meteo.pdf
    ale podejrzewam że jest gdzieś miejsce gdzie się można zapisać…

  28. A wiec po kolei…. W ramach GSM mozna wysylac ‘SMSy’ (technicznie nie do konca tak…) na pojedyncza stacje bazowa (a wrecz na sektor – choc tu moze nie dla wszystkich stacji bo czesto nadawanie jest wspolne). Tam gdzie jest LTE tak milo nie ma (w zwiazku z mozliwoscia spiecia wielu stacji do multicastu) – podobnie tam gdzie kilka BTSow GSM pracuje dzielac sloty. Do tego dochodzi problem wszystkich wspoldzielonych BTSow…
    Nadawanie do wszystkich zarejestrowanych w danym obszarze (z wylaczeniem niektorych) jest trudne. Wyobrazmy sobie – stadion, 50k ludzi. Co stanie sie z siecia w momencie wyslania takiego SMSa? Ile procent nie dostanie? Lepsza dlatego jest wiadomosc serwisowa bez wylaczenia ‘nie zainteresowanych’ i tyle… Mozna nadawac w kolko typ ‘0’, bedzie wskakiwal z automatu na ekran bez klikania…
    Problemem obecny moze byc tez zwiazany z wymuszaniem przez operatorow rodzaju styku i sposob dosylu. Sprawa powinna byc rozwiazana tak jak w USA – jestes operatorem to masz obowiazek na gwidek wpuscic ’emergency’ na kanal chocby nie wiem co bylo nadawane. Do tego maja system (wielopoziomowy z backupami itd) wykorzystujacy waskopasmowa komunikacje po UHF i KF z kodowana (o ile pamietam 48 bit na wiadomosc z tego tylko troche na payload) do uruchamiania transmisji awaryjnych (z puszki) jak i syren alarmowych. Tak – to kosztuje i raz na jakis czas trzeba sprawdzac, pilnowac porzadku w eterze itd ale od lat 60tych gdy to rozpoczeli byli gotowi w kazdym miescie uruchomic ostrzezenie o ataku w ciagu sekund od nacisniecia guzika.
    Swoja droga – moj znajomy kiedys tworzyl ktoras tam wersje tego czegos… Dziala do dzisiaj. I wiem ze bedzie pewnie dzialac jeszcze ze 20 lat… A znajomy juz dawno z Swietym Piotrem sie zaprzyjaznia…

  29. Co Ci da najpiekniejszy system gdy w wielu miejscach nie ma zasiegu?
    Jaki push wam sie sni gdy kawal polski ma goly GSM / GPRS (i to nie jest ewenement Polski).
    Co w koncu zrobi system gdy nie ma chocby updatowanych co minuity a nie godziny prognoz? Przeciez nie ma sensu robic to jak ‘weather channel’ gdzie poza US prognozy maja wartosc dowcipu. Podobnie nie maja sensu ostrzezenia jak w tym eurosystemie gdzie mamy niejasne zagrozenie i okres obowiazywania ostrzezenia typu 1 dzien. Przeciez to totalny obciach…

    • ‘eurosystem’ to komunikaty IMGW-PIB, ktory wydaje ostrzezenia na ok. pol dnia. W tym chyba lezy najwiekszy problem – system komunikacji mozna zrobic/odpalic, ale potrzeba kontentu. Czy IMGW jest w stanie prognozowac burze z duzym prawdopodobienstwem i kilkugodzinnym wyprzedzeniem dla obszaru rozmiaru powiatu/gminy?

  30. Jeszcze co do polskich aplikacji ‘gminnych’. Na rynku jest ich wiele: od aplikacji typu Blisko, Alertownik do apek indywidualizowanych pisanych na zlecenie bogatszych gmin (Wiadomosci Szczecin, Legionowo Porusza!, Komorniki…). Taki wybór nie przybliża nas do jednolitego systemu, nie mówiąc już o kosztach.

  31. Może jak trąba powietrzna zmiecie Sejm, IMiGW czy pewny dom na Żoliborzu, to pójdą po rozum do głowy… niestety chyba tak właśnie jest u nas w kraju

  32. Drodzy dyskutanci. To co piszecie to “prawie” wszystko prawda. Tyle, że wszystkie środki “elektrotechniczne” telefon komórkowy, radio, tv, itp…. sa uzależnione od: ich zasilania, posiadania, no i muszą być włączone w/w odbiorniki. Na pewno są to dobre sposoby na powiadomienia, ale odbiorca musi wiedzieć, słyszeć sygnał i mieć możliwość odebrać taki komunikat. Kto na wczasach, na wypoczynku, na działce itd… chodzi z telefonem w ręce, czy w kieszeni???? .. No wiem, moje wnuki i jeszcze kilku innych. Ci z telefonem się nie rozstają i nawet kopiąc działkę łopatą potrafią SMS-y pisać, ale to pomijam. Wszystkie opisane “elektoniczno-elektryczne” sposoby są na pewno dobre, ale stary sprawdzony sygnał syreny chyba dotrze do każdego, bez względu na zasięg GSM /tu internet, telefon/
    Może by jedynie trochę zróżnicować sygnały syreny alarmowej. Żeby było przynajmniej wiadomo, że chodzi o sprawdzenie komunikatu na dostępnych środkach przekazu TV, Radio czy GSM
    Ktoś z piszących wspomniał o radiostacji w miejscach bez zasięgu GSM. Dawniej w tym niedobrym jeszcze PRL-u, każdy obóz harcerski był obstawiany przez instruktora krótkofalowca i pracowała tam radiostacja. Czy dziś by się nie dało tak??? W dobie baterii słonecznych nawet agregat nie był by potrzebny. ….Pewnie nie da się, bo to by było nawiązanie do beeee PRL-u. Wszystkie nowości oczywiście popieram. Niestety chyba u nas w RP nie da sie ich wprowadzić – tu przytoczyć by wypowiedź …”Dariusz 2017.08.18 14:24″

  33. Gorący temat, skłania do dyskusji o systemie powiadamiania i potrzebnych inwestycjach. Żeby nas mniej ginęło. Od 2008 roku, w tego typu nawałnicach zginęły w sumie 24 osoby. W ostatni weekend na polskich drogach zginęło 30 osób. Nie chcę być w jednej, ani drugiej grupie. Może powinniśmy zbudować lepszy system ostrzegania przed wypadkami. Nierealne? To przynajmniej lepszy system reakcji na wypadek? Realne? A jeżeli chodzi o RSO to wstyd, że w tak dużym kraju tak mało pobrań tej aplikacji (a pewnie duża część pobrań nastąpiła teraz, po burzy ws. burzy). U mnie w firmie (komercyjnej) od 2 lat RSO jest tematem okresowych szkoleń dla pracowników. Niech każdy z nas “przekaże” wiedzę o RSO innej osobie i zachęci do użycia. Będzie więcej użytkowników, będą większe naciski na efektywność działania. Wcześniej ktoś wspomniał o Bezpiecznym Olsztynie, czy Warszawskiem Systemie Powiadomień – systemy lepsze, ponieważ lokalne. Jak nas będzie więcej na RSO to będzie okazja pracować na “lokalizacją”.

  34. Te całe RSO to powiadamia właściwie o kolizjach na drogach które umożliwiają dotarcie do miasta wojewódzkiego – główna droga ale daleko od tego miasta, przyjdzie powiadomienie, droga jakaś zwykła krajowa, ale blisko miasta wojewódzkiego, przyjdzie powiadomienie. Podaję na swoim przykładzie, mieszkam w warmińsko-mazurskim, 10km od Elbląga, a niemal ciągle komunikaty o tym, co się dzieje koło Olsztyna. Zapisałem też pomorskie, a tam najczęściej: “w Gdyni odnotowano 1,2 i 3 próbę wyłudzenia na policjanta… Po jakimś czasie dostaję info, że nastąpiła 4 próba wyłudzenia, a potem, że 5. Kilka dni później powtórka, tylko, że tym razem chodzi o Gdańsk i też co próba, to komunikat i tak dalej. Więc w warmińsko-mazurskim informują o kolizjach, w pomorskim o wyłudzeniach. I o ile ze 2 razy uniknąłem dzięki temu stania w korku, to właściwie ta aplikacja niezbyt działa, bo właściwie co mi po informacji o kolizji 150 km dalej. Gdyby ta apka używała lokalizacji na podstawie BTSów (bo nie każdy ma GPS włączony) i na tej podstawie informowała, to co innego. Też inna sprawa, że jak jakaś duża kolizja zdaży się w Elblągu, gdzie część miasta jest sparaliżowana, to takiego komunikatu nie otrzymam, bo Elbląg to pipidówa a nie wojewódzkie miasto Olsztyn.

  35. Ostatnio dodałem usługę SISMS dla mojego miasta, jakie treści dostaje zależy ode mnie ( jakość powietrza, child alert, lub wiadomości od Gminy/miasta). Uważam że wpis jest trochę krzywdzący, co do trafności dostałem tylko jedno ostrzeżenie które średnio się sprawdziło

    • W Bydgoszczy z tej platformy otrzymałem raz powiadomienie o możliwej burzy, podczas gdy byłem w trakcie powrotu rowerem do domu właśnie w owej burzy…. Po za tym cisza. Platforma można powiedzieć nie działa w ogóle.

  36. Co do operatorów GSM – nie muszą przecież nikogo lokalizować. Wystarczy, że wyślą SMS z ostrzeżeniem do wszystkich urządzeń zalogowanych do konkretnych BTSów. Tak samo komunikat może być targetowany z dokładnością do BTSa czyli trochę dokładniej niż na województwo.

    • Jeżeli mowa o tzw “cell broadcast” to testy pokazały że skuteczność jest na niskim poziomie. Jedynym wyświetla się jak sms inny jak “flash sms” a jeszcze innym w ogóle.

      Winę ponoszą producenci telefonów i ich implementacje standardu

  37. Pracowałem nad częścią systemu RSO u jednego z operatorów w czasach kiedy ministrem był pan Halicki i pamiętam jak łapaliśmy się za głowę jak oglaszał że część SMS działa, a tym bardziej że jest możliwość optoutu.
    System owszem działał (nie wiem jak obecnie, ale zapewne sytuacja się nie zmieniła) z technicznego punktu widzenia, ale wszyscy wiedzieli że w zasadzie nie możemy go użyć że względu na ograniczenia regulacyjne dotyczące lokalizacji abonentów i wykorzystania jej do celów innych niż niezbędne do świadczenia usług.

    Domyślaliśmy się więc że jak system będzie użyty to będzie to grube wydarzenie i że pozwolenie będzie musiało przyjść z góry bo będzie oznaczało duże ryzyko prawne.

    Ministerstwo było tego świadome, ale to był czas tuż przed wyborami i już żadnych zmian regulacyjnych nie dało się wprowadzić (gdyby w ogóle była taka wola).

    Co ciekawe postulowaliśmy mniejsze obszary powiadamiania niż województwo – na przykład powiaty, bo wtedy taki system miał by większe szanse na użycie. Rzadko zdarzają się sytuacje wymagające powiadomienia całego województwa oraz wysyłka 2mln smsów w takim woj. Mazowieckim (dla jednego ooeratora) musi trwać.

    W odpowiedzi na to otrzymaliśmy odpowiedź że wojewodowie nie zarządzają na tym poziomie (powiaty) i że to się “Nie uda”.

    System został wdrożony i gotowy do użycia na poziomie powiatów… operatorzy są gotowi- nie ma woli zmiany regulacji.

  38. Co do zasięgu należałoby uwzględnić CB radio – takie obozy harcerskie są wtedy zawsze w zasiegu.

    • CB ma wadę – zaśmiecenie kanałów innymi rozmowami i “mięsem” oraz konieczność całodobowego nasłuchu.
      Zasięg też w trudniejszym terenie (góry) bywa słaby i zawodny, a jeszcze jak się trafi taryfiarz ze 100W wzmacniaczem…

    • harcerze maja tez przydzial czestotliwosci ciut ponizej 30MHz. wiele radiotelefonow recznych cb po rozblokowaniu mozna uzyc i na czestotliwosciach cb i na tej harcerskiej (niestety jest ryzko ze beda tez piracic w pasmie 10m).

      VY 73

  39. Dobra, liznęliście temat ale to jest tak na prawdę czubek góry gnoju bo poniżej jest dopiero syf, malaria i karaluchy. Zacznijmy od początku. Po pierwsze to taka służba kiedyś była która koordynowała działania ratownicze w przypadku wystąpienia problemów na danym terenie, ostrzegała ludność, informowała wojsko i ściągała siły i środki itp. Nazywało się to – Obrona Cywilna. Obrona cywilna dysponowała siłami i środkami na utrzymanie sieci łączności awaryjnej, zajmowała się utrzymaniem bunkrów, szacowaniem zagrożeń a w przypadku problemów – organizowała i koordynowała pomoc dla danego obszaru. Obecnie większość zadań w tym zakresie przejęła Straż Pożarna, natomiast resztę uznano jako… bez sensu i niepotrzebną. Od 1990 roku OC była sukcesywnie niszczona aż zostało z niej chyba jedno biurko w Warszawie. Reszta sieci została rozje… ehkm, no rozmontowana. Pierwsze skutki pokazujące powstałą wyrwę w tym obszarze pokazał rok 1997 i powódź stulecia. Zanim się ogarnięto – powódź zalała Wrocław. Powódź we Wrocławiu pokazała POTĘŻNE braki choćby w siłach i środkach łączności służb cywilnych za które była odpowiedzialna Obrona Cywilna. Nagle się okazało iż po prostu zniknęła cała sieć łączności a jedyna sensowna jaka pozostała to sieć telefonii komórkowej. We Wrocławiu podłączono do BTS-ów agregaty i dowożono do nich paliwo – bo to była jedyna sensowna alternatywa dla niedziałającej sieci służb. Tutaj można śmiało mówić o pełnym zaangażowaniu środowiska radioamatorów którzy wsparli swoją wiedzą i własnym sprzętem służby i nie pozwolili na totalny chaos. Samo środowisko radioamatorów liczyło na to iż może wywalczy dodatkowe uprawnienia które ułatwi im walkę ze wspólnotami i instalację anten na dachach. Ale oczywiście 97 minął i nic się nie wydarzyło, a obecne przepisy budowlane i środowiskowe w zasadzie likwidują to hobby.
    Po drugie. Problem jest dużo głębszy i bardziej skomplikowany niż się wszystkim wydaje. Przede wszystkim brak jest JAKIEJKOLWIEK sensownej polityki w tym zakresie. Jeżeli sobie poczytacie różne materiały na ten temat to bardzo szybko wyjdzie z nich iż jest robione mało a to co jest robione jest robione… bez sensu. Brak polityki powoduje iż są powoływane kolejne mniej lub bardziej sztuczne tworzy, projekty, działania, cokolwiek które są tak na prawdę pod publiczkę. Efekt – brak dyżurnego meteorologa kraju który mógłby przygotowywać i na bieżąco wysyłać ostrzeżenia o niebezpiecznych zjawiskach pogodowych. Potem jest tylko lament – dlaczego IMGW o niczym nie wiedziało… bo u nas katastrofa może się zdarzyć od poniedziałku do piątku w godzinach 8-16. Po 16 kataklizm nie ma prawa się zdarzyć. Pamiętam około roku 2005 trąbę powietrzną nad Wrocławiem (czy to było oberwanie chmury z gradem w każdym razie nieźle utopiło i rozebrało miasto no i było trochę rannych). Wtedy właśnie padło wprost pytanie – dlaczego nikt nie ostrzegł mieszkańców. Odpowiedź – bo stanowisko koordynatora przy urzędzie miasta było czynne do 16. Burza wydarzyła się o 18. Pan po prostu poszedł do domu i nie miał kto odebrać telefonu. Tutaj dochodzimy do trzeciego problemu. Po likwidacji centralnego systemu monitorowania i reagowania na zagrożenia w postaci Obrony Cywilnej wiele samorządów dostrzegło wyrwę w systemie i zaczęło samo się organizować. Wolontariusze też pomagali – np. sieć PLCB. Nawet samorządy dostawały kasę na utrzymanie LKSR – lokalnych koordynatorów służb ratowniczych którzy mieli współpracować z Policją, Strażą, Pogotowiem, Energetyką, Wodociągami, Wojskiem i wolontariuszami aby ogarniać temat zagrożeń, szykować plany na wypadek wystąpienia katastrofy czy nawet zwykłego wypadku komunikacyjnego itp. Ale jak to w Polsce bywa – jak jedna władza wdrożyła…. to druga zabrała. LKSR-om zabrano uprawnienia i kasę więc niektóre samorządy mają takie stanowisko ale w większości je polikwidowano więc nikt nie koordynuje dziś żadnych działań jak się coś wydarzy. Dlaczego to np. działa w USA? Bo tam wolontariusz który zapisuje się do wsparcia służb ratunkowych JEST ŚWIĘTY! W USA sieć łączności awaryjnej/ratunkowej jest oparta właśnie o środowisko radioamatorów. Radioamator się zgłasza do uczestnictwa w sieci, dostaje odpowiedni glejt i, uwaga, nawet policja i straż są obowiązane mu POMÓC w utrzymaniu sieci łączności. Jak chce sobie wywalić 14m Yagi na fale krótkie a sąsiadowi się nie podoba bo szpeci mu sąsiedztwo, to przyjeżdża pan policjant do sąsiada i tłumaczy mu bardziej lub mniej grzecznie gdzie sobie może swoje skargi schować. Wiele razy taka sieć ratowała życie i mienie ludzkie po tornadach czy huraganach. To samo w Japonii. Tam państwo stoi murem ZA wolontariuszami a nie ich gnoi jak u nas. W naszym komunistycznym kraju nic się w tym temacie nie zmieni, do póki nie zmieni się mentalność ludzi, urzędników, nastawienie państwa a przede wszystkim, do póki nie pojawi się jakakolwiek (już nie mówię mniej czy bardziej sensowna, ale jakakolwiek) długofalowa polityka w zakresie organizacji służb ratunkowych w przypadkach nie tylko klęsk żywiołowych ale choćby dużych wypadków komunikacyjnych, zarządzania ryzykiem wystąpienia klęsk żywiołowych, koordynacją działań itepe.

    • I jest dokładnie tak jak piszesz “G 2017.08.20 15:07” Wiele można na ten temat i w internecie jeszcze znaleźć. Ale o ile w okolicach Wrocławia DSŁR /Dolnośląska Sieć Łączności Ratunkowej/ ma jakieś wsparcie w “URZĘDACH” to reszta Polski jest “robiona na siłę”. Decyzją jeszcze poprzedniego rządu, samorządy otrzymały polecenie współpracy i zorganizowania współpracy z lokalną społecznością. No i zrobiono. A jakże. Podpisano umowy o współpracy tyle, że Wy WOLONTARIUSZE macie urzędowi służyć ale od nas URZĘDU niczego w zamian nie oczekujcie. Kazali to musimy podpisać i w zapisie to wyraźnie widać cyt… “Porozumienie zawiera się mając na względzie realizację zadań powierzonych Prezydentowi Miasta T…..a w systemie zadań organów administracji publicznej na podstawie przepisów ….” – tu wykaz przepisu polecającego zadanie. I tak w Tarnowie minęło już prawie 4 lata i cisza o współpracy. CZK w Tarnowie nie ma problemu ze współpracą z TASŁR /Tarnowską Amatorską Siecią Łączności Ratunkowej/ bo ją olewa i nie zaprasza do wspólnych ćwiczeń a nawet nie informuje o takich zdarzeniach. Ile można się prosić o współpracę????

    • Godzina 6:30, I Program Polskiego Radia. Chyba Pan redaktor przeczytał Posty które tutaj są i zabrał się za temat gdyż zaczęli rozgrzebywać problem powiadamiania o zagrożeniach. I szybciutko wyszło iż klęska żywiołowa może się wydarzyć w godzinach pracy urzędu czyli
      pn-pt 8:15 – 16:15. Starostwo w Chojnicach dostało informację o zagrożeniu o 14:00 od IMGW i, chyba, nic z tym nie zrobiło. Ale pewnie wyjdzie jak zawsze – jak to możliwe w 21 w., wiadra pomyj się wyleją, paru dyrektorów straci stanowiska po czym… znowu nic się nie będzie działo.

    • Z tego co prasa podała IMGW dało ostrzeżenie ok 14:27. Pechowo – był to piątek przed długim weekendem (12-15VIII) – więc pracownicy akurat kończyli pracę (niektórzy tłumaczą, że byli PO pracy, co znaczy że pracowali od 6:00). 2 stopień zagrożenia. 10h na reakcję…

      Ok 21:00 – ten sam front zrobił demolkę w Gnieźnie. Jeszcze 3h na reakcję.

      Problem nie w infrastrukturze, tylko w tym, że nikt nie wypracował ostrzeżenia.

    • vanitas – widzisz, i to jest dokładnie to o czym mówię. Nie zawinili ludzie, zawinił system, a raczej jego kompletny brak. Kompletny brak procedur który by nakazywał IMGW powiadamianie nie Urzędu Gminy a Komendanta czy jednostkę PSP w danym rejonie. Wszystko. I już system zaczyna działać dalej – Straż wie, ocenia ryzyko, wdraża plan działania. Reforma systemu ratownictwa krajowego w wielu przypadkach sprowadza się do kilkunastu drobnych zmian. Tak samo powiadamianie ludzi na danym terenie. Wszyscy piszą tu o aplikacjach, powiadamianiu sms-em itd/itp. A ktoś w ogóle pamięta iż są SYRENY ALARMOWE!!!? I tym zarządza PSP!!! Dla zainteresowanych którzy lubią grzebać w necie – jest nawet KONKRETNY sygnał nadawany przez syreny ostrzegający o klęskach żywiołowych. Jaki problem powiadomić lokalne stacje radiowe iż PSP ostrzega o możliwości potężnej burzy z wyładowaniami? Nawet jak ktoś nie zna tego alarmu to włączenie na 3 minuty syren w całym mieście i okolicach, poderwanie OSP syrenami + nadanie komunikatu w lokalnych stacjach radiowych i telewizyjnych NA PEWNO zainteresuje ludność. Wymyślamy projekty za miliony PLN a czasami wystarczą proste pomysły i procedury.

  40. Wszystkie systemy ostrzegania oparte o regionalne apki są praktycznie nic nie warte :( – są związane z wybranym przez użytkownika miejscem – np. Krakowem.
    A teraz – codzienna sytuacja: – Wyjeżdżam z Krakowa do Gdańska na kilka dni. i żeby powiadomienia docierały muszę zainstalować sobie o bok “Bezpiecznego Krakowa” kolejny wynalazek pt. “Zagrożenia Trójmiasta”… A i tak tornado i powódź dotykają mnie w drodze pod Łodzią i nic o tym mnie nie ostrzegło – bo nie mam zainstalowanej “Łódzkiej Prządki” bo brak jej wersji na BlackBerry, “Zdrowy Piernik” też wymaga Androida 5.x ;) …

    Więc system oparty na powiadomieniach komórkowych MUSI być w pełni niezależny od systemu, telefonu, i konkretnych świadomych działań użytkownika a tym bardziej od jakichś lokalnych wynalazków programistycznych.
    Jedyne co pozostaje to najprostszy klasyczny SMS.

    Pytanie do speców od usług komórkowych. – Sieć działa IMHO tak, że formalnie (w olbrzymim uproszczeniu) jest aktualizowaną na bieżąco bazą danych o zalogowanych w niej aparatach i przypisującą je do konkretnych stacji bazowych. Czy jest możliwość aby do WSZYSTKICH zalogowanych w danym momencie w obrębie konkretnych stacji?
    Dzięki temu dotrze się do wszystkich i jednocześnie uniknie się zbędnego alarmowania wypoczywającego nad Bałtykiem “lajkonika” o pożarze w Tarnowskich Azotach…

    • Jest tak jak piszesz, pamiętać trzeba, że śmiało możesz przejechać kilkadziesiąt kilometrów, prze kilka BTSów, a informacja o celce w której jesteś wcale nie będzie zaktualizowana. Jest więc pewien margines błędu.

      Problem polega na tym, że operator nie może zgodnie z PT użyć tych danych do wysłania SMSa użytkownikom.

      Zgodnie z Art.166 PT
      “W celu wykorzystania danych o lokalizacji dostawca publicznie
      dostępnych usług telekomunikacyjnych jest obowiązany uzyskać zgodę abonenta”

      Co prawda dalej (Art. 171 pkt.8):

      “Przedsiębiorcy telekomunikacyjni są obowiązani do zapewnienia służbom
      ustawowo powołanym do niesienia pomocy dostępu do identyfikacji linii wywołującej
      oraz danych dotyczących lokalizacji, bez uprzedniej zgody zainteresowanych
      abonentów”

      Ale ten zapis dotyczy przekazania danych o lokalizacji w przypadku połączeń alarmowych, a nie wysyłania czegokolwiek tym abonentom. Być może dało by się podciągnąć pod ten przepis przekazanie służbom numerów telefonów abonentów na danym terenie, ale co te służby miały by z taką listą zrobić…

    • @badsector – rzecz w tym, że wysyłając informację broadcastem z BTS-a, operator NIE WYKORZYSTUJE informacji o lokalizacji abonenta. Stosując interpretację, której użyłeś, awarię BTS-a (np. uplinku do sieci) i brak zasięgu na podłączonych do niego terminalach również należałoby nazwać ‘wykorzystaniem informacji’, co w sposób oczywisty nie ma miejsca. Co więcej, operator MUSI “wykorzystywać” informacje o lokalizacji abonenta, choćby po to, żeby móc go w ogóle utrzymywać w sieci (routing BSC/MSC/RNC/MGW, GGSN/SGSN, GTP itd.). Zatem oczywiste jest, że przepis nie może dotyczyć technicznych aspektów, a jedynie handlowo-biznesowe.

      A gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości to poza wykładnią językową pozostaje wykładnia celowa, a jeszcze za nią działanie w stanie wyższej konieczności, a już na samym końcu – brak szkodliwości społecznej.

      Mówiąc krótko: nie, z tego paragrafu PT nie wynika zakaz wysyłania broadcastu do wszystkich

  41. Tu myślę, że operator nie musi udostępniać nikomu danych /lokalizacji/ abonenta. To chyba operator wysyła informację na numery zalogowane na danym BTS-ie. Nie wiem tego dokładnie, ale chyba tak to jest. Tak, że Art.166 PT nie wchodzi w grę. ???

  42. Jak ktoś potrzebuje tylko komunikatów pogodowych, to wystarczy AccuWeather – fajna pogoda, a ostrzeżenia słowo w słowo to samo co w RSO. To nie przejdzie, jeśli komuś zależy na komunikatach o stanach wód, testach syren, itp.

  43. https://komunikaty.tvp.pl/komunikaty/wszystkie/ogolne/0?_format=xml – nie bardzo jest nawet opcja zrobienia sobie własnego klienta. Fajnie że publikują ostrzeżenia w formacie czytelnym dla maszyny, ale wszystkie tagi z lokalizacją są puste.

  44. Usługa “SMS” znana typowemu zjadaczowi chleba to tak na prawdę SMS-PP (Point-to-Point) czyli wiadomości adresowane na konkretny numer MSISDN. Tutaj faktycznie wyselekcjonowanie abonenta wymagałoby jego zgody na przetwarzanie danych lokalizacyjnych a do tego strasznie angażuje zasoby sieciowe i obciąża SMSC. Jednak istnieje również usługa SMS-CB (Cell Broadcast), w której wiadomość o danej treści po prostu jest rozsiewana w eter przez wybrane stacje bazowe. Te telefony, na których użytkownik włączył odbior SMS-CB na danym kanale, będą wyświetlały komunikaty nadane przez najbliższą stację bazową. Usługa istnieje od dawna i wspierają ją nawet bardzo stare telefony typu “cegła”. Obecnie usługa jest wykorzystywana do prezentacji nazwy miejscowości, w której przebywa użytkownik (kanał 050). Myślę, że operatorzy powinni rozszerzyć zastosowanie.

  45. Najlepszym sposobem dotarcia do wielu osób bez zbędnych ceregieli jest masowa wysyłka sms na danym obszarze bts-ów czy nodeB i niekoniecznie kłóci się to z regulaminem zgody klienta na otrzymywanie sms reklamowych bo to nie jest reklama a konieczność wyższa, klęskowa. Owszem operator niejako musi zidentyfikować abonentów akurat zalogowanych na danym obszarze żeby wysłać sms-y bo inaczej się nie da ale co z tego, ja nie mam nic przeciwko takim ostrzegawczym sms-om a jak ktoś nie chce to powinien być dodatkowy punkt regulaminu o nieotrzymywaniu takich sms-ów ale na własną odpowiedzialność podpisaną przez abonenta podczas zawierania umowy czy aneksu. No i jeszcze MESH dlatego, że podczas kataklizmu może ulec uszkodzeniu infrastruktura i wystarczy jeden abonent z komunikatem w swoim fonie który zostanie rozesłany przez MESH już bez pośrednictwa infry. To jedyne najprostsze rozwiązania, wszystkie inne są fajne jak wszystko działa i jest czas na instalację, przeglądanie i zabawę w to.

    • Najlepszym sposobem powiadamiania ludzi o tym iż coś się dzieje są – SYRENY ALARMOWE!! Po to wymyślono to ustrojstwo. Dzikie kombinacje nad usługami w których mają uczestniczyć operatorzy telekomunikacyjni – to jest jak gaszenie pożaru za pomocą wiatraczka. Podstawowym problemem w rozmowie z operatorami jest status telefonii komórkowej – telefonia komórkowa nie ma w Polsce (prawnie) statusu usługi powszechnej, tak jak ma to wpisane telefonia stacjonarna. To w zasadzie zamyka wszelkie drogi dalszej rozmowy Organów Państwa Polskiego z operatorami. Biorąc pod uwagę zerowe zaufanie obywateli RP do organów państwowych, to bilans wychodzi im plus jak operator NIE współpracuje niż współpracuje. Dlatego nie mówmy o tym iż coś jest technicznie możliwe bo w obecnych czasach wszystko jest możliwe. Mówmy o tym co jest realne.

Odpowiadasz na komentarz Czepiacz

Kliknij tu, aby anulować

Zamieszczając komentarz akceptujesz regulamin dodawania komentarzy. Przez moderację nie przejdą: wycieczki osobiste, komentarze nie na temat, wulgaryzmy.

RSS dla komentarzy: