12:16
22/12/2021

Macie w firmie wewnętrzną procedurę zgłaszania naruszeń prawa? Jeśli nie, to w niedalekiej przyszłości może Was za to spotkać odpowiedzialność karna! Polska będzie wdrażać przepisy o ochronie sygnalistów i podobnie jak w przypadku RODO, wymaga to trochę pracy. Czego dokładnie? Zapraszamy do lektury.

Trzeba będzie chronić sygnalistów

Sygnalista, to termin, którym określa się osobę sygnalizującą problem. Polska powinna wdrożyć przepisy niezbędne do wykonania tzw. dyrektywy o ochronie sygnalistów. Mówiąc ściślej, chodzi o dyrektywę 2019/1937 z dnia 23 października 2019 r., w sprawie ochrony osób zgłaszających naruszenia prawa Unii.

Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć dlaczego to jest ważne. Sygnaliści mają kluczowe znaczenie dla ujawniania nadużyć, afer korupcyjnych czy poważnych zaniedbań. Ale choć społeczeństwa na ich sygnałach zyskują, to oni sami zwykle tracą. Co istotne, sygnalistami nie muszą być rozpoznawalni i siłą rzeczy kontrowersyjni, ludzie tacy jak Edward Snowden czy Chelsea Manning. Równie dobrze sygnalistą może być szeregowy pracownik czy programista, który dostrzega nieprawidłowość i idzie z tym do dyrektora, być może ratując życie swoim współpracownikom, ale narażając inne “firmowe grupy wpływu” na straty. Dziś ochrona takich osób jest nie koniecznością. I jest to wyzwanie natury techniczno-prawnej.

Możemy się spodziewać, że rok 2022 upłynie nam pod znakiem ochrony sygnalistów, tak jak 2018 r. mijał pod hasłem ochrony danych osobowych — tłumaczy Salwador Milczanowski, adwokat związany z kancelarią Wilczyński, Milczanowski i Partnerzy, którego możecie kojarzyć z naszego podcastu Na Podsłuchu, pt. Za co dociekliwi internauci idą do więzienia?.

To własnie Salwador, po nagraniu tego odcinka, zwrócił naszą uwagę na problem sygnalistów, prywatności i nowego prawa, bo sam specjalizuje się w compliance, w tym tematach dotyczących sygnalistów i ma już za sobą wiele wdrożeń takich systemów w firmach, które zajęły się tematem niezależnie od postępów prac nad ustawą.

To w sumie bardzo fajne, że kilka firm prezentuje na tyle dojrzałą postawę, że już wprowadza rozwiązania dla sygnalistów, niezależnie od finalnego kształtu ustawy. Zwłaszcza, że nie wszyscy będą musieli to robić, bo — jak dodaje Salwador — Wyjściowo ustawa obejmie przede wszystkim pracodawców zatrudniających 250 i więcej pracowników, ale od 2023 r. dostosować się do niej zmuszeni będą też pracodawcy o zatrudnieniu 50-249. Z aktualnego projektu wynika też, że w niektórych branżach trzeba będzie stosować ją niezależnie od poziomu zatrudnienia.

Polska powinna wdrożyć przepisy o ochronie sygnalistów do 17 grudnia 2021 r. (taki termin wyznacza unijna dyrektywa). Terminu nie dotrzymano. Mamy obecnie jeden projekt na rządowym etapie prac.

Ciężko to idzie…

Owszem, pewne działania w celu stworzenia ustawy podjęto już rok temu (1 grudnia), kiedy to minister właściwy do spraw pracy został wskazany jako odpowiedzialny za tę sprawę. Być może już nie pamiętacie, ale istniało kiedyś Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT). To właśnie ten resort miał zająć się tematem, ale w sierpniu 2021 nastąpiła rekonstrukcja rządu i MRPiT przestało istnieć. Wtedy ustalono, że dalsze prace będzie prowadził minister rodziny i polityki społecznej. Czas szybko leciał i dopiero w październiku tego roku w Rządowym Centrum Legislacji pojawiły się pierwsze projekty Ustawy. Do konsultacji przekazano projekt w brzmieniu z 14 października 2021r. (choć opublikowany dopiero w listopadzie).

Co na jego temat sądzi Salwador Milczanowski?

Jest to oczywiście pierwszy projekt i wiele może się jeszcze zmienić, zwłaszcza że z różnych stron pojawiło się wiele postulatów. Kierunek przyjęty przez ustawodawcę już teraz pozwala jednak na spojrzenie odnośnie tego, jakie wymogi czekają wkrótce polskich przedsiębiorców i sektor publiczny.

Czym będzie “naruszenie prawa”?

Aktualny projekt wprowadza do polskiego prawa pewne istotne pojęcia takie jak działanie następcze (czyli co zrobiono w reakcji na sygnał) oraz działanie odwetowe (bezpośrednie lub pośrednie działanie lub zaniechanie, które jest spowodowane zgłoszeniem lub ujawnieniem publicznym i które narusza lub może naruszyć prawa zgłaszającego).

Samo naruszenie prawa zdefiniowano jako działanie lub zaniechanie mające na celu obejście prawa w pewnych konkretnych obszarach np. zamówień publicznych, bezpieczeństwa transportu i innych. Z punktu widzenia naszej tematyki istotne jest to, że ustawa będzie obejmować naruszenia ochrony prywatności i danych osobowych oraz  bezpieczeństwa sieci i systemów teleinformatycznych. Szczegółowy katalog obszarów znajdziecie w art. 3 projektu.

Żeby jednak sygnalista dokonał zgłoszenia, określone podmioty muszą zapewnić taką możliwość. Projekt przewiduje trzy ścieżki — wyjaśnia mecenas Milczanowski.

Pozwólcie, że w tym miejscu zapoznamy was ze streszczeniem każdej ścieżki przygotowanej przez Salwadora:

  1. Zgłoszenie wewnętrzne. Regulamin organizacji będzie musiał przewidywać m.in. kanały odbierania zgłoszeń (co najmniej ustne lub pisemne, ale w praktyce coraz częściej sięga się też po formę e-mail lub dedykowanego systemu IT) oraz zasady komunikacji z sygnalistą (potwierdzenie przyjęcia zgłoszenia i przekazanie informacji zwrotnej po jego zbadaniu). To od pracodawcy będzie zależało, czy poszerzy zakres naruszeń, co do których przyjmuje zgłoszenia i czy dopuści zgłoszenia anonimowe. Nawet jeśli nie przewidzi takiej możliwości, będzie jednak zobowiązany do ochrony poufności tożsamości zgłaszającego.
  2. Zgłoszenie zewnętrzne. Organem centralnym, do którego będzie mógł się zwrócić sygnalista z każdą sprawą, będzie Rzecznik Praw Obywatelskich, którego rolą będzie zarządzanie zgłoszeniami i w razie potrzeby przekazywanie właściwym instytucjom. Niezależnie, inne organy administracyjne będą mogły odbierać zgłoszenia w zakresie swojej działalności (od dłuższego czasu robi tak m.in. UOKiK i Generalny Inspektor Informacji Finansowej. Zgłoszenia zewnętrzne będą mogły być anonimowe lub przekazane w sposób umożliwiający weryfikację danych zgłaszającego, przy czym komunikacja z sygnalistą będzie następować pisemnie lub e-mailem. (Do tej anonimowości korespondencji e-mailowej zaraz wrócimy — dop. red.)
  3. Ujawnienie publiczne – będzie możliwe, kiedy zgłaszający wykorzysta ścieżkę wewnętrzną i zewnętrzną (lub wyłącznie zewnętrzną), ale podmioty obsługujące zgłoszenie nie wykonają prawidłowo swoich obowiązków co do komunikacji z sygnalistą i weryfikacji zgłoszenia (tzw. działania następcze).

W każdym z trzech wymienionych przypadków sygnaliście przysługiwać będzie ochrona (np. przed zwolnieniem z pracy lub przed innymi działaniami odwetowymi), jeśli w momencie zgłoszenia miał uzasadnione podstawy sądzić, że jego informacja jest prawdziwa i że dotyczy naruszenia prawa.

Na teraz projekt przewiduje też surowe sankcje – odpowiedzialność karna grozić będzie za utrudnianie zgłoszenia, podejmowanie działań odwetowych, nieprawidłowe wdrożenie wymogów. (np. nieprzyjęcie wewnętrznego regulaminu), nieprawidłową ochronę tożsamości sygnalisty, ale też za umyślne przekazanie nieprawdziwych informacji — podsumowuje Salwador Milczanowski.

Co spotka tych, którzy będą chcieli tępić sygnalistów?

Oto kilka przepisów z projektu ustawy (które — podkreślamy — wciąż jeszcze mogą ulec zmianie):

Art. 57. Kto wbrew przepisowi art. 10 podejmuje działania odwetowe wobec osoby, która dokonała zgłoszenia lub ujawnienia publicznego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.

Art. 58. Kto wbrew przepisom art. 30 lub art. 43 narusza obowiązek zachowania poufności tożsamości osoby, która dokonała zgłoszenia, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.

Art. 60. Kto wbrew przepisom ustawy nie ustanowił wewnętrznej procedury zgłaszania naruszeń prawa i podejmowania działań następczych albo ustanowiona przez niego procedura narusza art. 29 ust. 1, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.

Kary nieliche! Ale…

Może jednak lepiej od razu do prasy?

Skoro trzecią możliwością jest upublicznienie problemu, aż się prosi, aby kontaktować się w sprawie z mediami. Ale tu niespodzianka! Z projektu ustawy wynika, że przekazanie informacji bezpośrednio do prasy nie będzie pozwalało na uzyskanie ochrony na mocy tej ustawy.

Art. 55. Przepisów ustawy o ujawnieniu publicznym nie stosuje się, jeżeli przekazanie informacji o naruszeniu prawa następuje bezpośrednio do prasy i stosuje się przepis art. 15 ust. 2 pkt 1 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. – Prawo prasowe (Dz. U. z 2018 r. poz. 1914).

Mamy tu ciekawy problem. Bo ktoś, kto chce zgłosić nieprawidłowość musi zaufać “zakładowi pracy”, który za tę nieprawidłowość po części odpowiada, być może jest jej przyczyną i który — choć prawo zobowiązuje go do ochrony sygnalisty — może nie do końca przychylnie patrzeć na zgłoszenie. Bo usunięcie i ujawnienie naruszenia może kosztować firmę nie tylko pieniądze ale też “wizerunek”.

Naturalne jest, że sygnaliści, nawet pomimo procedur wymaganych prawem, mogą nie chcieć zaufać swojemu pracodawcy. Będą oczywiście firmy, które będą grały fair. I będą takie, które nawet jeśli dopuszczą anonimowe zgłoszenia, będą chciały wytropić tożsamość sygnalisty. Podobne, choć mniejsze obawy, mogą też dotyczyć “organów centralnych”, choćby ze względu na pomyłkę w wyniku której urzędnik nie ocenzuruje odpowiednio danych przekazywanych pracodawcy.

Ułuda anonimowości

I tu kluczowa sprawa: naszym zdaniem sygnalista musi być świadomy ryzyk i tego, że bardzo często, częściej niż mu się wydaje będzie można ustalić jego tożsamość. Nie wyczerpiemy wszystkich “opsecowych” wpadek, ale popatrzmy na kilka sytuacji, zakładając że pracodawca w ogóle dopuszcza zgłoszenia anonimowe (a przecież nie musi):

  • Przesłanie zgłoszenia “anonimowo”, ale z firmowego komputera naraża sygnalistę na namierzenie po metadanych połączenia z logów, do których przecież dostęp ma pracodawca
  • Przesłanie zgłoszenia “anonimowo”, z własnego urządzenia, ale z terenu firmy lub będąc podpiętym do firmowego internetu naraża sygnalistę na namierzenie po metadanych dotyczących zgłoszenia a nawet poprzez analizę nagrań z zakładowego CCTV
  • Przesłanie zgłoszenia “anonimowo”, ze świeżo do tego celu założonego adresu e-mail, ale bez anonimizacji swojego adresu IP i zatarciu śladów takiej operacji na swoim prywatnym urządzeniu także naraża na deanonimizację, choć raczej bez współpracy z organami ścigania pracodawca sam takich informacji nie pozyska.

 

Podobnie, tożsamość sygnalisty można ustalić nawet jeśli zgłoszenia “anonimowego” spoza zakładu pracy, z prywatnego sprzętu, nawet przez siedem VPN-ów, jeśli nie zostanie zrobione umiejętnie, co nawet dla technicznych osób jest często wyzwaniem. Po fingerprincie urządzenia. Po sposobie i stylu wypowiedzi. Po zakresie przekazanych informacji. Nie wspominając już o takiej “czarnej magii” jak żółte mikrokropki na wydrukach (por. Jak analizować żółte kropki którymi drukarki znakują wydruki?).

Sprawa wcale nie jest prostsza, jeśli pracodawca dopuszcza tylko zgłoszenia nieanonimowe. Wtedy sam musi zapewnić ochronę syngaliście — to nie tak, że jego dane ma znać każdy w firmie.

 

Sygnalisto, licz się z deanonimizacją

Jesteśmy pesymistami, więc naszym zdaniem sygnaliści zawsze powinni się liczyć się z deanonimizacją. Nawet jeśli dokonują zgłoszeń “anonimowych”, do zewnętrznego systemu IT. Jeśli nie w wyniku świadomych, celowych działań ze strony pracodawcy, to także na skutek wycieków danych, które pewnie z czasem i takich systemów dosięgną i coś co było znane dostawcy usług, a nie pracodawcy, nagle może się stać znane absolutnie każdemu.

Alternatywą jest prasa, która ma prawny obowiązek ochrony swojego źródła (pod groźbą kary), o ile źródło swoją tożsamość zastrzeże. I póki co działa to całkiem sprawnie. Dziennikarze, nawet jeśli dochodzi do spraw w których pojawiają się naciski na ujawnienie źródła, wolą dostać karę grzywny, niż ujawnić tożsamość źródła.

Co więcej, dobrze zbudowane procedury redakcyjne, które pozwalają szybko “zapomnieć” dane osobowe źródła są dodatkową ochroną (por. cyberbezpieczeństwo dla dziennikarzy). Nie da się przecież przekazać nikomu danych informatora, jeśli się ich nie posiada.

Wygląda na to, że sygnaliści będą musieli podejmować trudne decyzje. Zaufać pracodawcy, któremu zgłaszają naruszenie i mieć ochronę wynikającą z ustawy, a jeśli zgłoszenie zostanie zignorowane przekazać sprawę prasie. Czy może od razu przekazać temat prasie, zyskując większą anonimowość, ale tracąc gwarancje wynikające z ustawy. Tylko czy w przypadku bycia anonimowym, są one do czegokolwiek potrzebne?

PS. Zostały Ci wolne środki w firmowym budżecie szkoleniowym, ale za małe aby wybrać się na szkolenie? Kup nasz voucher — w przyszłym roku dopłacisz różnicę z nowego budżetu i spotykamy się na którymś z naszych szkoleń.


Dowiedz się, jak zabezpieczyć swoje dane i pieniądze przed cyberprzestępcami. Wpadnij na nasz kultowy ~3 godzinny wykład pt. "Jak nie dać się zhackować?" i poznaj kilkadziesiąt praktycznych i przede wszystkim prostych do zastosowania porad, które skutecznie podniosą Twoje bezpieczeństwo i pomogą ochronić przed atakami Twoich najbliższych. Uczestnicy tego wykładu oceniają go na: 9,34/10!

Na ten wykład powinien przyjść każdy, kto korzysta z internetu na smartfonie lub komputerze, prywatnie albo służbowo. Wykład prowadzimy prostym językiem, wiec zrozumie go każdy, także osoby spoza branży IT. Dlatego na wykład możesz spokojnie przyjść ze swoimi rodzicami lub mniej technicznymih znajomych. W najbliższych tygodniach będziemy w poniższych miastach:

Zobacz pełen opis wykładu klikając tutaj lub kup bilet na wykład klikając tu.

30 komentarzy

Dodaj komentarz
  1. Jak zwykle problem będzie tkwił w definicji niektórych pojęć i precyzyjności prawa.
    Jakich firm to dotyczy: tylko tych, co zatrudniają pracowników na umowie o pracę, czy wszystkich, również takich, co mają umowy zlecenie lub B2B?
    Kto ma czytać te zgłoszenia i na nie reagować – pracodawca? (Zgodnie z tą definicją pracodawcą jest jednostka organizacyjna, choćby nie posiadała osobowości prawnej, a także osoba fizyczna, jeżeli zatrudniają one pracowników, czyli kto?).
    Czy każdym zgłoszeniem musi zająć się pracodawca?
    Co stanie się, jak się tego zgłoszenia nie podejmie (np. “bo Janek wyżera firmowe cukierki, które miały być dla gości”)?
    Czy pracodawca ma zdecydować, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa, czy będzie miał wsparcie w tym zakresie?
    Kto zapewni odpowiednie narzędzia do zgłaszania i anonimowości?
    Kto będzie odpowiadał, jak te narzędzia zawiodą?

    Niestety nie mam zaufania do ustawodawcy i jego kompetencji w tym zakresie.

  2. Tyle kombinowania, a znanym od niepamiętnych czasów sposobem ochrony sygnalistów było podpisanie się pod przeciekiem jako “Życzliwy”… i po temacie.

    • Tylko, że długopis nie dołączał do podpisu ciasteczka i “fingerprintu” człowieka ;)

  3. Wpierw czekamy na polską ustawę. Dyrektywa nie jest stosowana bezpośrednio, a etap legislacji wskazuje, że raczej to nie rok 2022 będzie rokiem ochrony sygnalistów.

  4. Obawiasz się utraty pracy? Wymyśl jakieś naruszenie i zgłoś. Od teraz jesteś nietykalny jak związkowiec. – Dobrze rozumiem?

    Och, dzięki ci Unio!
    Dzięki RODO i dyrektywie ciasteczkowej mamy na prawie każdej stronie oprócz reklam, dodatkową płachtę do zamykania.
    Dzięki RODO firmy mają dodatkowe koszty i wymogi, mordercze zwłaszcza dla małych firm a fotowoltaika sobie wydzwania i można jej…

    • A wycieki jak były tak będą. Tylko teraz będą jeszcze dotyczyły sygnalistów.

    • Źle rozumiesz.
      Nawet jak zgłosisz prawdziwe itd…. to jak zaczniesz sobie np. bimbać czy bumelować to dostajesz kopa no chyba ze uda ci sie jakims cudem udowodnic ze szef sie na ciebie uwzial a ty wykorzystujesz 23 dzien wolnego na ządanie ;)

    • Najpierw musisz udowodnić że cokolwiek zgłosiłeś :). Pracodawca ma wiele sposobów żeby zostać niepoinformowanym.

    • Sygnalista jest osobą, która zgłasza naruszenia prawa, ale w interesie publicznym. Jeżeli pracodawca wykaże, że pracownik (lub np były pracownik) działa we własnym interesie, będzie miał jakąkolwiek korzyść ze zgłoszenia, nie podlega ustawowej ochronie

  5. Do tego kwestia art. 14 i art. 15 rodo jako potencjalna “dziura” w zakresie ochrony tożsamosci zgłasząjacego, ale też świadków, np poprzez podanie źródła danych osobowych temu kogo wskazano czy posądzono jak sie dowie, że jest coś na “rzeczy” i skorzysta ze swoich praw z art. 15 to samo świadkowie plus art. 14 rodo

    • Art 14 pkt 5 lit b) pomaga rozwiązać problem. W niektórych przypadkach może również podchodzić lit d). Należy wyważyć konsekwencje dla sygnalisty do praw osoby której zgłoszenie dotyczy. Ryzyko odwetu vs prawa osoby.

  6. Bylo RODO i.. widać jak jest. Jestem pewien, że moja korporacja wdroży odpowiednie procedury i przeszkoli pracowników. A będzie… jak z RODO. Jak ze zgłaszaniem działania niepożądanego leków, jak z przestrzeganiem setki innych praw.

  7. ASP. Sztabowy. M.M. :)

    Założenia byc może słuszne, wykonanie jak zwykle. Szkoda, media zawsze były dobrym sposobem.
    Zgłoś problem gwałtu, gwałcicielowi…
    Wesołych Świąt!

  8. Wydrukować na starej drukarce atramentowej, skserować w ksero przy akademiku, wysłać wrzucając do skrzynki w Pcimiu Dolny.
    (Nie lizać znaczków i kopert. Zwilżona gąbka do znaczków i rantu koperty. rękawiczki jednorazowe.
    Kartka z adresem na klejona na kopertę taśmą klejącą.
    Teraz nikt na rękawiczki nie zwraca uwagi więc w punkcie ksero spokojnie kupujemy koszulkę do dokumentów, na poczcie, lub w papierniczym kopertę. Żadnych śladów daktyloskopijnych.

    Przy jednorazowym użyciu miejscówek, płatności gotówką i unikaniu kamer przemysłowych da się zachować anonimowość.

    A i jeszcze pisząc do redakcji jakiejś gazety czy telewizji sugerujemy że konkurencja również dostanie podobną przesyłkę. Co by się długo nie zastanawiali czy publikować.

  9. Hmm… budżetówka przecież nie będzie sama na siebie donosić…

  10. ORMO w eurokolchozie wraca , towarzysz Stalin byłby dumny…

  11. Zdererminowani ludzie zawsze znajdą sposób by odkryć tożsamość sygnalisty, lub przypisać zgłoszenie komukolwiek innemu kto im przeszkadza. Trzeba mieć świadomość ryzyka, jeśli chce się wystąpić przeciw silniejszym. Snowden miał tę świadomość i na tyle wierzył w swoje przekonania, że i tak to zrobił. Mimo że nie mógł liczyć na ochronę sygnalistów.

    • *Zdeterminowani

  12. Śmiech to czytać. Czego nie zapiszą w ustawie, to i tak na końcu jest polska policja, prokuratura i sąd. W ich oczach sygnalista zawsze będzie tym, którego trzeba będzie dobrze powieźć. Zobaczcie teraz jak się traktuje wszelkich zgłaszających. Głupie zgłaszanie wykroczeń drogowych, gdzie zgłaszający jest bardziej ciągany po komisariatach i salach niż ten, który przewinił.

  13. Ciekawe kiedy się doczekamy na ustawę, bo pewnie niektórzy już od stycznia będą chcieli zgłaszać naruszenia, a tak na dobrą sprawę nie da się na dzień dzisiejszy przygotować takiej procedury, która będzie zgodna z prawem teraz i po wejściu w życie ustawy. Ustawę o RODO zdążyli uchwalić w ostatnim momencie, ale teraz są niestety ważniejsze sprawy.

    • Procedura nie będzie doskonała, ale można dostosować tak, żeby można było wnieść tylko kosmetyczne poprawki. Należy opierać się na Dyrektywie, uwzględnić kodeks etyki w firmie i zaczerpnąć trochę z uregulowań antymobbingowych. IOD ma doświadczenie w naruszeniach bezpieczeństwa informacji, ASI w naruszeniach systemu i cyberbezpieczeństwie. Dodatkowo projekt procedury konsultujesz ze związkami (lub przedstawicielami załogi) a później przyklepujesz. Sporo rozwiązań masz w RODO. Pamiętaj tylko o tym, że ktoś musi oceniać czy zgłoszenie będzie podlegało ochronie czy zostanie uznane jako skarga (w przypadku, gdy nie spełnia określonych wymogów). Najlepiej na początek dać większą ochronę sygnalistom (i ich rodzinom) a później dostosować do ustawy

  14. Teraz jak konkurencja będzie chciała utrudnić życie oponentom to wyśle kilka informacji od kilku “sygnalistów” o rzekomym naruszeniu prawa najlepiej na tle płacowym i podatkowym… wówczas oponenci zostaną poddani wielokrotnej kontroli z US, ZUS itp. co skutecznie utrudni lub całkowicie uniemożliwi funkcjonowanie.

  15. O ile w IT kwestia sygnalistów bywa różna, o tyle w zakładach pracy będzie większe donosicielstwo.

  16. Jakby usunąć “podlega grzywnie ,” to może i by to miało sens.
    W dużych firmach grzywnę zwyczajnie wliczy się w koszta, tylko najpierw firmy poczekają na orzecznictwo.

  17. czego ci lewacy nie wymyślą – a kiedyś mówiło się po prostu kabel…

  18. Dużo lepszą metodą poprawy błędów/prawa jest wykorzystanie ich do granic możliwości. Wtedy ludzie nie zwracają uwagi na Ciebie, a na błąd. W dodatku na tym zarabiasz. Na człowieka który zgłasza problem każdy patrzy w sposób “gdyby tak było to byś to wykorzystał” i sprawa zazwyczaj cichnie.

  19. “Z projektu ustawy wynika, że przekazanie informacji bezpośrednio do prasy nie będzie pozwalało na uzyskanie

    ochrony na mocy tej ustawy.”

    “Alternatywą jest prasa, która ma prawny obowiązek ochrony swojego źródła (pod groźbą kary), o ile źródło swoją

    tożsamość zastrzeże. I póki co działa to całkiem sprawnie.”

    I o to w tym chodzi. Zamienic cos co dziala sprawnie na cos co nie dziala ale jest na reke wladzy.

    NA PEWNO nie chodzi tu o zadna “ochrone” sygnalistow. Zreszta najlepsza ochrona obywatela (biorac pod uwage ze MUSI

    on zyc w panstwie “prawa”) sa konstruktywne sady. A tych NIE ma – co mozna potwierdzic przegladajac na krzyz kilka

    wyrokow.

    “Mamy tu ciekawy problem. Bo ktoś, kto chce zgłosić nieprawidłowość musi zaufać “zakładowi pracy”, który za tę

    nieprawidłowość po części odpowiada, być może jest jej przyczyną i który — choć prawo zobowiązuje go do ochrony

    sygnalisty — może nie do końca przychylnie patrzeć na zgłoszenie.”

    To jest przyklad jak dziala “prawo”. A przypominam, ze najwyzszym organem panstwa jest konstytucja, wedlug ktorej

    wszysyc jestesmy rowni, dlatego sa 500+, 13, deputaty i MASE, MASE, MASEEEEE innych. Pansto prawa w pelnej

    okazalosci. Juz nie wspominajac ile niedoprecyzowan, swobody interpretacji i braku spojnosci w reszta prawa te

    “przepisy” zawieraja.

  20. Czyli teraz p… donosiciel to sygnalista, tak?

  21. Firmy w d… mają przepisy o sygnalistach.

  22. Przepisy ustaw przygotowywane “na prędce” są niedopracowane i stąd potem tego konsekwencje ponoszą obywatele. W wielu aspektach ustawodawca powinien się wzorować na ustawodawstwie krajów zachodnich, które znacznie wcześniej temat wdrożyły, ale u nas każdy woli się mienić zbawcą narodu.

Odpowiadasz na komentarz pok3mon

Kliknij tu, aby anulować

Zamieszczając komentarz akceptujesz regulamin dodawania komentarzy. Przez moderację nie przejdą: wycieczki osobiste, komentarze nie na temat, wulgaryzmy.

RSS dla komentarzy: