12/5/2017
Poniższa wypowiedź udzielona została Dziennikowi Gazecie Prawnej i umieszczona w tym artykule z dn. 08.05.2017 autorstwa Tomasza Jurczaka:
W przypadku Polaków, głównym powodem włamań na ich konta w internatowych bankach, jest infekcja komputera złośliwym oprogramowaniem. Będąc na komputerze ofiary, można bardzo łatwo przechwycić login i hasło do bankowości, a w odpowiednim momencie wykonywania transakcji, podmienić numer rachunku docelowego (np. na etapie wklejania go w formularz zlecenia przelewu) lub typ wykonywanej operacji (zamiast transakcji przelewu, nieuważna ofiara, kodem z SMS-a potwierdza dodanie odbiorcy zaufanego, czyli takiego, na rachunek którego kolejne przelewy nie wymagają już uwierzytelnienia kodem SMS).
Jeśli więc damy się zainfekować (i nieuważnie czytamy opis SMS-a z kodem od banku lub nasz bank nie zawiera w takich SMS-ach informacji typu numer rachunku, kwota, typ operacji), to przegraliśmy.
Dlatego tak ważne jest, aby nie klikać w każde awizo, potwierdzenie zakupu, czy fakturę od operatora GSM. Bo to najpopularniejsza obecnie metoda infekcji komputera złośliwym oprogramowaniem. Otwórz zaszyfrowany załącznik, aby zapoznać się z fakturą za prąd. A to nie faktura, a złośliwe oprogramowanie.
Co ciekawe, ze względu na wciąż wdrażane zabezpieczenia w sektorze bankowości, a tym samym podnoszenie atakującym kosztu wykonania ataku, obecnie większym zagrożeniem dla Polaków jest nie kradzież środków z ich internetowych konta bankowych, a zaszyfrowanie im plików na dysku. Często dane są tak cenne, że w tego typu sytuacjach sami się “okradamy”, wysyłając samodzielnie przestępcom nasze pieniądze, byle tylko odszyfrowali nam nasze dane.
internatowe banki? znaczy, takie dla studentów mieszkających w internatach?
Druga wypowiedź i znowu literówka. Ech…
To straszne…, wręcz grzech śmiertelny…!
;]