22:14
10/8/2015

Wszystko zaczęło się gdzieś pomiędzy 2005 a 2006 rokiem. Miałem wtedy trochę ponad 20 lat i kiepską, małopłatną pracę. Potrzebowałem pieniędzy aby jak najszybciej opuścić Włochy…

Ten wpis jest tłumaczeniem artykułu, który pierwotnie ukazał się na łamach serwisu Deepdotweeb. Oryginalni autorzy to Ex-SR1 i “Fuckthepolice137”

Mój kolega miał pomysł na biznes. Chciał kupować buty z Chin po niskich cenach i sprzedawać je w Europie z odpowiednio większą marżą. Ponieważ sam nie mówił po angielsku, to mnie kazał rozmawiać na Skype z dziewczyną, która twierdziła że pracuje w chińskiej fabryce produkującej buty dla Nike. Ona oczywiście trudniła się ich sprzedażą “na lewo”.

Niestety biznes nie wypalił. Kupiliśmy kilka sztuk i …zaskoczyło nas cło. Po jego doliczeniu koszt sprowadzonej z Chin pary zrównał się z cenami w sklepach. Buty okazały się podróbami, więc praktycznie niemożliwym było je sprzedać.

Nie poddaliśmy się. Na rynku właśnie rozpoczynał się boom na telefony komórkowe Nokii. Spróbowaliśmy więc tego samego numeru co z butami. Niestety, telefony były jeszcze większymi podróbami niż buty…

Mimo wszystko, wkręciliśmy się w sprzedaż telefonów komórkowych poprzez Ebaya. Nie było łatwo — zabanowane konta, produkty zdejmowane z wyników wyszukiwania ze względu na “możliwy scam”, negatywne komentarze od klientów, którzy otrzymali produkt zupełnie inny niż ten, który mieli otrzymać…

Luka w Ebay’u

Mój kumpel jednak znalazł pewną słabość w mechanizmach bezpieczeństwa Ebaya — jeśli zalogowałeś się jako sprzedawca poprzez anonimowe proxy, twoje konto było blokowane, co oznaczało, że kupujący nie mogli zostawić negatywnych komentarzy. Z konta też nie można było korzystać, ale rozmowa z supportem i chwila wyjaśnień sprawiała, że konto wracało.

Wystawialiśmy więc produkty, braliśmy kasę od internautów, ale niczego nie wysyłaliśmy. Warunek był jeden: nie oszukiwać Włochów, bo im najłatwiej byłoby nas namierzyć.

Niestety raz zaliczyliśmy wpadkę. Pewien absolwent włoskiej marynarki nie czekał nawet 2 dni — od razu rozpoczął proces reklamacji w PayPalu i pozyskał moje dane (konto było założone na mnie). Zwróciłem pieniądze, ale gość już zdążył pozwać mnie za oszustwo. Skargę wycofał po otrzymaniu środków, natomiast i tak po kilku miesiącach dostałem wezwanie na komisariat. Poinformowali mnie o wycofaniu skargi, ale koszty urzędowe musiałem pokryć.

Generyczne leki to dobry biznes

Pod koniec 2008 roku wraz z moim kumplem wycięliśmy ostatni wspólny numer. Dotyczył leków generycznych – rynku, który wykręcał 4 miliardy obrotu rocznie. Byliśmy obecni na Alibabie. Złapaliśmy kontakt z fabrykami leków w Chinach i Indiach. Sprzedawaliśmy głównie do Kanady, USA i Europy. Biznes spokojnie rósł i po roku chcieliśmy zalegalizować działalność i zacząć inwestycje. Niestety na jaw wyszły machlojki mojego kolegi. Nie płacił dostawcom (zmieniał ich na kolejnych) a klienci zaczęli otrzymywać towar niezgodny z zamówieniem lub w mniejszych niż zakupione ilościach. Niektórzy zaczęli mi grozić.

Rozstaliśmy się po tym, jak kolega przywłaszczył sobie zysk z pierwszego większego zlecenia. Pewien Szwed kupił tyle generyków, że na czysto zarobiliśmy 2000 Euro. Nie wierzę w przeznaczenie, ale dobrze się stało — kilka dni później zaczęła się międzynarodowa akcja wymierzona w nielegalny handel lekami, naloty na sprzedawców i kupców i nowe reguły sprzedaży medykamentów na Alibabie. Gra nie była już warta świeczki…

Wróciłem do swojego normalnego życia i słabej pracy. Sprzedawałem, z niewielkim zyskiem, trawkę kolegom z biura …i wysłuchiwałem bajdurzenia znajomego mojego byłego partnera biznesowego, jak to świetnie mu idzie sprzedaż narkotyków w internecie… Nie chciałem być sprzedawcą śmierci. Nigdy do tej pory nie sprzedawałem rzeczy, których sam nie testowałem na sobie. Nie chciałem ryzykować życia i zdrowia moich klientów, ale czasem sytuacja w której się znajdujesz, nie daje ci wyboru…

Czym dalej zajmował się nasz bohater i co go spotkało, o tym w drugiej części, już jutro :) Niecierpliwi zawsze mogą doczytać oryginalną historię po angielsku. Mała podpowiedź poniżej:

fuckthepolice137

Przeczytaj także:


Dowiedz się, jak zabezpieczyć swoje dane i pieniądze przed cyberprzestępcami. Wpadnij na nasz kultowy ~3 godzinny wykład pt. "Jak nie dać się zhackować?" i poznaj kilkadziesiąt praktycznych i przede wszystkim prostych do zastosowania porad, które skutecznie podniosą Twoje bezpieczeństwo i pomogą ochronić przed atakami Twoich najbliższych. Uczestnicy tego wykładu oceniają go na: 9,34/10!

Na ten wykład powinien przyjść każdy, kto korzysta z internetu na smartfonie lub komputerze, prywatnie albo służbowo. Wykład prowadzimy prostym językiem, wiec zrozumie go każdy, także osoby spoza branży IT. Dlatego na wykład możesz spokojnie przyjść ze swoimi rodzicami lub mniej technicznymih znajomych. W najbliższych tygodniach będziemy w poniższych miastach:

Zobacz pełen opis wykładu klikając tutaj lub kup bilet na wykład klikając tu.

20 komentarzy

Dodaj komentarz
  1. „Hera koka hash LSD, ta zabawa po nocach się śni,
    LSD hera koka i hash, podziel się z kolegami czym masz” // :D.

    Wkońcu jakaś „fabuła” :-p

  2. Smutne…

  3. Jeszcze tylko brakuje żeby książkę napisał.
    Książka oczywiście z serii “byłem ch*jem, zapłać i przeczytaj jak wielkim”.

  4. Prosze ja was. Smierdzi BS-em na kilometr.

  5. Nie samowite, powinno się o tym film nakręcić !! Byłby hitem na miarę beztalnci made in polska. O tym jakim jestem zerem ale trzymam fason i to wystarcza bo z mego kraju i tak cała wartość uciekła

    • Jest swietna ksiazka Briana Krebsa – wlasnie o kulisach spamu medycznego z korzeniami w Rosji. Polecam audiobooka :)

  6. Nom brajan mÓj Idol !! Zawsze chciałem być taki jak on !
    Swoją drogą to zaskakujące że w jego zawodzie jeszcze umie się pisać i to do tego stopnia że nawet książki można. Z drugiej strony to znam taką historie równie znaną heh gdzie książki produkowano masowo za pomocą maszyn a Brajany zajmowały się edytowaniem z takich czy innych przyczyn które sobie ubzdurały.

  7. Hasz – rzeczywiście szybka i bolesna śmierć.

  8. Wiesz, edycję (czy napisanie) książki zawsze możesz podzlecić komuś, kto się tym zajmuje zawodowo i posiada “łatwość w wyrażaniu myśli”… Taki stary, dobrze udokumentowany i popularny zwyczaj (ba, jeden z najbadziej znanych w XX wiecznej Europie polityków o imieniu Adolf tak wydał swój sztandarowy tytuł). Wytarczy tylko załapać falę i dać się jej ponieść – umiejętnie nawigując w stronę zapotrzebowania społecznego. A że społeczeństwo widać potrzebuje “wyznań” takich ludzi… cóż

  9. @Tomasz Smutne ? Muhahha. Smutna to może być historia o dziewczynce, której ośmioosobowa rodzina zginęła w wypadku. To jest…hmm.. zwykłe.

  10. Jaki cliff hanger

  11. To jest historia cyber żebraka .. on na końcu tego artykułu podaje adres BTC (i inne) aby go wspomóc:
    “If someone is interested to help me, in the bottom I will leave addresses and QR codes for some of the currencies that I follow in the developments (…)”

  12. czy druga część będzie tak samo jutro jak podsumowanie żartu preprimaaprilisowego? ;P

    • +1

    • +2

      Z uwagi na braki w dostawie energii elektrycznej, oraz panujące wysokie temperatury, wszystkie zaległe publikacje ukażą się niebawem.

    • https://youtu.be/1i-L3YTeJJM

  13. Trochę jest facet żałosny…Nie wiem czy się chwali, czy się żali. Dla takich jak on przydałaby się praca w kamieniołomach, na świeżym powietrzu, żeby sobie główkę przewietrzył.

  14. Albo zmyśla, albo jest idiotą. Podał tyle danych na swój temat (w dodatku się przyznając), że policja szybko go odnajdzie.

  15. “od razu rozpoczął proces reklamacji w PayPalu i pozyskał moje dane”

    Nie wiem jak było w 2005 r., ale na pewno od 2008 dane konto sprzedawcy wyświetlają się ZAWSZE podczas płatności.

Odpowiadasz na komentarz Marcin

Kliknij tu, aby anulować

Zamieszczając komentarz akceptujesz regulamin dodawania komentarzy. Przez moderację nie przejdą: wycieczki osobiste, komentarze nie na temat, wulgaryzmy.

RSS dla komentarzy: