9:10
27/6/2019

Hiszpańska LaLiga może zapłacić 250 tys. euro kary za to, że jej aplikacja w sposób nie całkiem przejrzysty wykorzystywała smartfony kibiców do namierzania miejsc, w których emitowane są mecze. LaLiga upiera się, że nie naruszyła praw kibiców i chce się sądzić z organem ochrony danych.

Rok temu pisaliśmy o aplikacji mobilnej hiszpańskiego stowarzyszenia piłkarskiego LaLiga. Wykorzystywała ona mikrofon by ustalić, czy w danej chwili użytkownik ogląda mecz. Jeśli tak było, informacje o lokalizacji smartfona (z GPS) były wysyłane na serwery LaLiga. Dzięki temu organizacja mogła wiedzieć w jakich lokalach odtwarza się mecze bez opłat i rzecz jasna mogła wysłać tam swoich pełnomocników celem złożenia właścicielom lokali odpowiednich propozycji.

W Hiszpanii sprawa wywołała skandal. LaLiga broniła się twierdząc, że po pierwsze użytkownicy wyrazili zgody na takie działanie aplikacji, a po drugie organizacja nie dostawała fragmentów nagrań tylko fragmenty kodu binarnego z próbką do porównania, adresem IP użytkownika i unikatowym ID użytkownika. To tłumaczenie nie mogło uspokoić skandalu, bo kibice słusznie czuli, że ktoś ukradkiem zrobił z nich swoich agentów.

Hiszpański organ ochrony danych (AEPD) już rok temu wszczął postępowanie w tej sprawie.

Dwa tygodnie temu LaLiga dostała 250 tys. euro kary. Najpierw informację na ten temat podał hiszpański El Pais, a potem odniosła się do nich sama LaLiga w komunikacie na swojej stronie.

LaLiga uważa, że wszystko było przejrzyste

Powodem nałożenia kary przez AEPD było przetwarzanie danych na podstawie zgód udzielonych po uzyskaniu nieprzejrzystych informacji. LaLiga powinna nie tylko zapłacić, ale też bardziej rzetelnie informować użytkowników aplikacji (co szczerze mówiąc prasa zrobiła za nią).

LaLiga nie zgadza się z karą i zapowiada walkę w sądzie. Piłkarskie stowarzyszenie zarzuciło hiszpańskiemu AEPD brak zrozumienia działania zastosowanej technologii. Organizacja piłkarska upiera się, że aktywowanie mikrofonu w aplikacji wymaga podwójnej zgody i nie ma szans, aby użytkownicy nie wiedzieli na co się zgodzili.

Mówiąc krótko… LaLiga nie wierzy w największe kłamstwo internetu. Albo raczej woli w nie nie wierzyć.

LaLiga przypomniała też, że wygenerowanie specyficznego kodu, pozwalającego na ocenę próbki dźwiękowej, wymaga zaledwie 0,75% informacji uzyskanych przez mikrofon. Pozostałe 99,25% jest odrzucane jako niepotrzebne, a więc nie ma szans by LaLiga dostawała zapisy rozmów. Organizacja podnosi też argument, że działała w celu ochronienia swoich jakże istotnych interesów.

Liczby z procentami robią wrażenie, że argumentacja jest racjonalna. Łatwo jednak dostrzec, że AEPD i LaLiga mówią o dwóch różnych rzeczach. Urząd ochrony danych wcale nie zarzucił organizacji piłkarskiej podsłuchiwania kogokolwiek. Dla niego istotne było to, że organizacja zbierała dane użytkowników, wykorzystywała je dla własnych celów i nie robiła tego w sposób przejrzysty. Ciekawie będzie zobaczyć do czyjego zdania bardziej przychyli się sąd.

Przeczytaj także:

Ten wpis pochodzi z naszego linkbloga *ptr, dlatego nie widać go na głównej.
*ptr możesz czytać przez RSS albo przez sidebar po prawej stronie serwisu.

Dowiedz się, jak zabezpieczyć swoje dane i pieniądze przed cyberprzestępcami. Wpadnij na nasz kultowy ~3 godzinny wykład pt. "Jak nie dać się zhackować?" i poznaj kilkadziesiąt praktycznych i przede wszystkim prostych do zastosowania porad, które skutecznie podniosą Twoje bezpieczeństwo i pomogą ochronić przed atakami Twoich najbliższych. Uczestnicy tego wykładu oceniają go na: 9,34/10!

Na ten wykład powinien przyjść każdy, kto korzysta z internetu na smartfonie lub komputerze, prywatnie albo służbowo. Wykład prowadzimy prostym językiem, wiec zrozumie go każdy, także osoby spoza branży IT. Dlatego na wykład możesz spokojnie przyjść ze swoimi rodzicami lub mniej technicznymih znajomych. W najbliższych tygodniach będziemy w poniższych miastach:

Zobacz pełen opis wykładu klikając tutaj lub kup bilet na wykład klikając tu.

4 komentarzy

Dodaj komentarz
  1. Może to głupie pytanie, ale w jaki sposób na podstawie próbki dźwięku aplikacja była w stanie wykryć czy to były mecze akurat ligi hiszpańskiej a nie innej.

    • Bo mają zapis dźwiękowy tych samych dmmeczow do porównania, a interesują ich transmisję w czasie rzeczywistym, więc wiedzą dokladnie co do czego ma pasować. Na upartego wystarczyłoby profil “głośności” przez parę minut porównać (kiedy komentator gada a kiedy nie, kiedy kibice się cieszą) i już masz jakiś tam “odcisk palca”.

  2. Dodatkowo aplikacja pobierala lokalizacje zeby namierzyc bar w ktorym puszczany jest mecz

  3. jakby taką aplikację przygotowała KRRiT to by chyba wyszło że prawie nikt w miastach nie powinien abonamentu płacić bo nie ogląda TVP

Twój komentarz

Zamieszczając komentarz akceptujesz regulamin dodawania komentarzy. Przez moderację nie przejdą: wycieczki osobiste, komentarze nie na temat, wulgaryzmy.

RSS dla komentarzy: